Największa partia opozycyjna argumentuje, że Polska powinna przyjąć euro dopiero wtedy, gdy poziom naszego rozwoju gospodarczego zbliży się do krajów strefy euro. Ale doświadczenie ostatnich 15 – 20 lat wskazuje, przy założeniu kontynuacji dotychczasowych trendów, że PKB na mieszkańca w Polsce i UE będą na zbliżonym poziomie dopiero za mniej więcej 30 lat. Ponadto zwykle w miarę zbliżania się do poziomu lidera tempo doganiania maleje. We wschodnich Niemczech, północnej Anglii i południowych Włoszech doszło niemal do zatrzymania eliminacji luki dochodowej po osiągnięciu około 60 – 70 proc. przeciętnych poziomów w tych krajach.
Zatem nie ma pewności, że Polska kiedykolwiek zbliży się poziomem rozwoju, mierzonym wielkością PKB na mieszkańca, do przeciętnej w starych państwach UE. Ponadto, gdybyśmy za miernik rozwoju przyjęli nie PKB na mieszkańca, ale nagromadzone bogactwo materialne, to eliminacja dystansu do UE nawet przy kontynuacji obecnych trendów zajęłaby nam około 50 lat. Równocześnie korzyści netto wynikające z przyjęcia euro są większe dla kraju słabiej rozwiniętego. Kraj taki może być konkurencyjny głównie z racji niskich płac, ale brakuje mu kapitału wiarygodności oraz kapitału finansowego, co ogranicza inwestycje i postęp technologiczny. Wejście do strefy euro odsuwa znacząco te ograniczenia.
Jeśli Polska ma przyjąć euro na początku 2012 r., to należałoby wejść do mechanizmu ERM2 mniej więcej w połowie 2009 r. O jednym ryzyku dotyczącym tej daty już wspomniałem: niespełnienie przez Polskę (niepisanego, ale ważnego) kryterium konsensusu politycznego. Chodzi jednak też o to, aby przebywać w przedsionku ERM2 możliwie krótko, tj. niedużo dłużej niż dwa lata. W warunkach (silnego) spowolnienia gospodarczego decyzja o wejściu do tego przedsionka musi być zatem podejmowana w powiązaniu z oceną, że kryteria z Maastricht, w szczególności kryterium fiskalne, da się zrealizować.
Niepewność dotycząca wyników tej oceny to zarazem dodatkowe ryzyko dotyczące tej decyzji. Proponowana obecnie data, właśnie mniej więcej połowa 2009 r., ulegnie więc zmianie, gdyby się okazało w pierwszej połowie 2009 r., że Polska może mieć duże kłopoty z wykonaniem kryterium fiskalnego w 2010 r.
Dodatkowa niepewność dotycząca daty wejścia wynika z małej przejrzystości polskiego prawa: list inicjujący rozmowy o wejściu do węża walutowego musi podpisać oprócz ministra finansów także prezes NBP. Ale nie ma jasności, czy szef NBP występuje na podstawie decyzji RPP czy też jako niezależna instytucja.
[wyimek]Połowa 2009 r. jako data wejścia do ERM2 ulegnie zmianie, gdyby się wkrótce okazało, że Polska może mieć duże kłopoty ze spełnieniem kryterium fiskalnego w 2010 r.[/wyimek]