Do niedawna ekonomiści, ale przede wszystkim politycy liczyli, że gospodarczą koniunkturę w Polsce będzie podtrzymywał popyt konsumpcyjny i wydatki Polaków. Miała ich do tego zachęcać obniżka składki rentowej i stawek podatkowych. W rezultacie zwiększyła się bowiem wartość środków do dyspozycji gospodarstw domowych. Ekonomiści podkreślali, że w kieszeniach Polaków dzięki temu zostanie ok. 20 mld zł rocznie.
Ale teraz dzieje się jednak inaczej. – Dopiero teraz, gdy wartość realna wynagrodzeń zaczęła spadać, gdy w ciągu kilku miesięcy znacząco wzrosło bezrobocie, zwykli konsumenci zaczynają obawiać się kryzysu. To powoduje, że ostrożniej wydają pieniądze i dlatego od kilku miesięcy sprzedaż detaliczna jest mniej więcej na tym poziomie co w zeszłym roku – uważa prof. Maria Drozdowicz-Bieć z SGH. – Wiele osób już teraz ma mniej pieniędzy do wydania niż rok temu. Inni spodziewają się pogorszenia sytuacji materialnej w najbliższym czasie – dodaje ekonomistka. Według niej spożycie indywidualne w 2009 r. będzie na tym samym poziomie co w 2008 r.
[srodtytul]Ostrożniej z wydatkami[/srodtytul]
Choć koniunktura konsumencka nieco się ostatnio poprawiła, to jednak nie towarzyszy temu zwiększona wartość sprzedaży detalicznej, o czym świadczą dane z końca ubiegłego tygodnia. Główny Urząd Statystyczny podał, że w maju liczona w cenach stałych sprzedaż spadła o 0,5 proc, a w bieżących była wyższa o 1,1 proc. To i tak jest lepszy wynik niż ten z poprzedniego kwartału. – Zaczyna się kolejna faza kryzysu – zgodnie prognozują prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, i prof. Elżbieta Adamowicz z SGH. Ona uważa, iż jest to okres zmniejszającej się już konsumpcji indywidualnej, a prof. Gomułka jest zdania, że konsumenci indywidualni zaczną oszczędzać jeszcze bardziej za kilka miesięcy.
[srodtytul]Traci budżet[/srodtytul]