Pozwoli to firmom farmaceutycznym ograniczyć koszty postępowań przynajmniej o jedną czwartą.
Dziś istnieje co prawda coś takiego jak europejski patent (przyznawany przez Europejski Urząd Patentowy), jednak gdy nikt nie zgłosi wobec niego sprzeciwu, rozpada się on na wiele patentów obowiązujących w poszczególnych krajach Unii. Jeśli więc dochodzi do sporu o naruszenie praw, odbywa się on osobno w każdym kraju i według lokalnej procedury.
Sprawa jest ważna zarówno dla producentów leków innowacyjnych, jak i generycznych, czyli odtwórczych. Jak wynika z danych Komisji Europejskiej, spośród 698 sporów patentowych wszczętych w krajach Unii w latach 2000 – 2007 ponad połowa (54 proc.) została zainicjowana przez firmy, które opracowały własne leki, za to dwie trzecie spraw wygrali producenci generyków. Średni koszt prowadzenia sporu o patent w państwach członkowskich to dziś 230 tys. euro. Ponieważ firmy muszą wytaczać wiele równoległych procesów równocześnie, aby chronić poszczególne patenty w różnych krajach, wydają na ten cel od 89 do 189 mln euro rocznie (w zależności od tego, w jakich krajach toczą się spory i w jakiej są fazie). Prognozy zakładają, że liczba postępowań w kolejnych latach wzrośnie, więc w 2013 r. suma ta może się zwiększyć do 148 – 289 mln euro.
Bruksela szacuje, że od 25 do 50 proc. sporów patentowych dotyczących farmaceutyków to te same sprawy prowadzone w wielu krajach jednocześnie. Gdyby wprowadzić jednolity patent wspólnotowy, obowiązujący w całej Unii, a spory skierować do jednego europejskiego sądu, ich koszty – jak wynika z szacunków – spadłyby o co najmniej jedną czwartą.
– Prace nad tymi rozwiązaniami są bardzo zaawansowane, jest szansa, że mogłyby one wejść w życie nawet w 2010 r. – mówi „Rz” Marek Łazewski z kancelarii Łazewski, Depo i Wspólnicy. – Powinni na nich zyskać wszyscy. Pomijając niższe koszty, będziemy mieli jednolite orzecznictwo i tym samym bardziej przewidywalne.