[b][link=http://www.rp.pl/artykul/327349.html]Komentarz wideo[/link][/b]
– Rząd mówi o konieczności podwyższenia obciążeń, ale milczy na temat strony wydatkowej, a to ona wymaga zmian – mówi Marek Goliszewski, prezes BCC. – Reform wymagają finanse publiczne, system ubezpieczeń społecznych, system emerytalny. Warto właśnie teraz przystąpić do kompleksowych zmian, które kolejne rządy przez lata odkładały.
Goliszewski podkreśla, że jeśli w ogóle podwyższać podatki, to trzeba przeprowadzać to rozsądnie. On sam proponuje podwyżkę VAT na luksusowe towary i powrót do wyższej, 13 proc. stawki składki rentowej. – Nie zmieniałbym podatków dochodowych, bo obecne dwie stawki PIT na poziomie 18 i 32 proc. są uważane za społecznie sprawiedliwe – mówi przedsiębiorca. – Jeśli podatki będą zbyt wysokie, to poszerzy się szara strefa, wzrośnie bezrobocie, a w konsekwencji spadną wpływy podatkowe.
Jak podkreślają przedsiębiorcy, budżet może skorzystać z kolei na obniżce podatków. Gdy w Polsce wprowadzono 19-proc. podatek liniowy dla jednoosobowych firm, wpływy do państwowej kasy z tytułu podatków dochodowych wzrosły o 30 proc. – Szczególnie w czasach recesji należy uruchomić impulsy antyrecesyjne, czyli takie, które pobudzą gospodarkę, a nie takie, które ją zdławią – mówi Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej. Jego zdaniem sprzyjać temu będzie kontynuowanie wprowadzania w życie tzw. pakietu Szejnfelda, czyli pakietu swobód dla przedsiębiorców, likwidacja absurdów w przepisach, upraszczanie wszelkich procedur związanych z rejestracją firm, prowadzeniem działalności i płaceniem podatków.
Arendarski, podobnie jak szef BCC, dopuszcza podniesienie podatków na towary luksusowe, jednak uważa, że podwyżki powinny dotyczyć akcyzy, a nie VAT. – Nie ruszałbym podatków dochodowych – wyjaśnia prezes KIG. – Wprowadzenie 50-proc. stawki dla najbogatszych jest kompletnie absurdalnym pomysłem, bo dotknęłoby grupy osób, które swe dochody przeznaczają na inwestycje i konsumpcję. Dzięki temu wspomagają gospodarkę i zwiększają wpływy do budżetu. Poza tym dodatkowe dochody z takiej zmiany byłyby niewielkie.