Przygotowania do sprzedaży akcji Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie zaczęły się na dobre jeszcze w 2005 r., kiedy resort skarbu wybrał doradców prywatyzacyjnych. Pierwsza koncepcja obecnego rządu pojawiła się półtora roku temu. Od tego czasu zmieniła się dwukrotnie. Wiele wskazuje, że może się zmienić jeszcze raz.
Nowy model sprzedaży giełdy, według informacji „Rz”, oznaczałby, że po transakcji żaden z inwestorów nie miał decydującego wpływu na spółkę. Do rozważanych nowych scenariuszy przedstawicieli ministerstwa skarbu zdopingował fakt, że wiążące oferty na GPW złożył tylko jeden inwestor strategiczny z czterech zaproszonych wcześniej. Oprócz Deutsche Boerse zainteresowanie przejawiały także NYSE Euronext, Nasdaq OMX i giełda londyńska.
Jeden z rozmówców „Rz” twierdzi, że ministerstwo chce z twarzą wyjść z rozmów z niemiecką giełdą, ale na poważnie bierze pod uwagę nowy model prywatyzacji GPW.
– To taki sposób, by sprzedać akcje krajowym, zagranicznym biurom maklerskim, a inwestor branżowy jeśli już by był, to nie miał więcej niż 10 proc. akcji. Wraz z tą koncepcją należy dostosować statut giełdy tak, aby uniemożliwić przejęcie kupionych udziałów przez inwestorów finansowych później przez inną giełdę, np. Wiedeń – dodaje rozmówca „Rz”. Skarb Państwa zatrzymałby w swoich rękach około 25 proc. akcji giełdy.
Dodaje, że gdyby inwestor branżowy nie miał dominującego głosu na warszawskiej giełdzie, swoje zainteresowanie wzięciem udziału w prywatyzacji giełdy na nowo zadeklarowałyby krajowe i zagraniczne biura maklerskie (np. Merrill Lynch czy Goldman Sachs). Ta grupa inwestorów mimo specjalnej transzy nie złożyła swoich ofert w dotychczasowym procesie sprzedaży GPW. Nasi rozmówcy dodają, że akcjami giełdy interesuje się także amerykański Kohlberg Kravis Roberts, jeden z największych na świecie funduszy private equity.