Odniosła się w ten sposób do artykułu napisanego przez jej rządowego koalicjanta, przewodniczącego parlamentu Richarda Sulika. Zasugerował on na łamach dziennika „Hospodarske Noviny”, że rząd powinien przygotować plan odejścia od euro i powrotu do korony.
„Nadszedł czas, by Słowacja przestała ślepo wierzyć liderom strefy euro i przygotowała plan B” – napisał Sulik. Jego zdaniem kraj musi być przygotowany na rozprzestrzenianie się kryzysu zadłużeniowego w eurolandzie oraz na to, że kraje strefy będą przeznaczały coraz więcej pieniędzy na utrzymanie stabilności gospodarczej wewnątrz unii walutowej. Koszty ratowania kolejnych państw zagrożonych bankructwem będą uderzały w finanse publiczne krajów ratujących. Porzucenie euro przez Słowację byłoby więc w takim scenariuszu, działaniem prewencyjnym, mającym uchronić gospodarkę przed konsekwencjami załamania europejskiego projektu.
Radicova stanowczo odrzuca sugestie Sulika. – Naszym zadaniem jest ustabilizować euro. Myśli o alternatywnych działaniach osłabiają europejski mechanizm stabilizacyjny. Uważam je więc za ekstremalnie ryzykowne – wskazuje słowacka premier.
Słowacja przyjęła wspólną europejską walutę w 2009 r., jako drugi, po Słowenii, kraj naszego regionu.
Rząd w Bratysławie jako jedyny odmówił uczestnictwa we współfinansowaniu pakietu pomocowego dla Grecji (wartego łącznie 110 mld euro), argumentując, że nikt nie pomógł Słowacji, gdy w latach 90. XX w. przeprowadzała reformy gospodarcze. Ta decyzja słowackiego rządu wywołała latem oburzenie w Brukseli. Bratysławy nie poniosła jednak za nią żadnych konsekwencji.