Możemy zapomnieć o szybkiej zamianie złotego na euro. Z najnowszego raportu resortu finansów wynika, że nie spełniamy żadnego z wymaganych kryteriów z Maastricht. W ocenie rynków nie jesteśmy też przygotowani, aby wejść do eurolandu wcześniej niż w 2020-21 roku. Co gorsza, w porównaniu z sytuacją sprzed miesiąca, dolna granica tego przedziału przesunęła się o rok. Na początku roku dopuszczano jeszcze rok 2019.

Mimo tak pesymistycznej oceny rynków, rząd nadal podtrzymuje chęć wstąpienia do unii walutowej w 2015 roku. W aktualizacji programu konwergencji, którą ma przesłać za miesiąc do Brukseli chce określić ścieżkę obniżania poziomu deficytu finansów publicznych do 1,9 proc. PKB w 2013 roku. To może być trudne do osiągnięcia, biorąc pod uwagę fakt, że w 2010 roku sięgnął on w ocenie rządu 7,9 proc., a w ocenie ekonomistów mógł nawet przekroczyć 8 proc. PKB. Cały czas też jesteśmy objęci procedurą nadmiernego deficytu - Komisja Europejska żąda abyśmy zeszli do określonego w Maasricht poziomu poniżej 3 proc. PKB w 2012 roku.

Wyższa od dopuszczalnej pozostawała też średnia długoterminowa stopa procentowa. Za ostatnie 12 miesięcy wynosiła ona 5,8 proc. i była o 0,6 pkt. proc. wyższa od wartości referencyjnej. Podstawą do obliczenia tej wartości były dane ze Słowacji, Holandii i Niemiec. Należy przypomnieć, że jeszcze w listopadzie 2010 roku wartość dla Polski kształtowała się o 0,5 pkt. proc. poniżej wartości referencyjnej. W grudniu nastąpiła jednak zmiana składu grupy referencyjnej - Niemcy zastąpiły Litwę, co wpłynęło na wyraźny spadek wartości referencyjnej.Z kolei w Polsce w grudniu ub.r. wzrosły bieżące długoterminowe stopy w Polsce (z 5,8 proc. do 6 proc.).

Nie mieściliśmy się także w dopuszczalnych widełkach, jeśli chodzi o stabilność cen. Wartość referencyjna dla tego kryterium wzrosła pod koniec 2010 roku do poziomu 2,4 proc. Podstawą do obliczenia tej wartości były dane z 3 państw Unii Europejskiej o najbardziej stabilnych cenach: Słowacji, Holandii i Niemiec. Przy kalkulacji wartości referencyjnej nie uwzględniono Irlandii oraz Łotwy jako krajów ze stopą inflacji znacząco odbiegającą w dół od pozostałych państw strefy euro (odpowiednio o 3,2 i 2,8 pkt. proc.). - Dalszy wzrost wartości referencyjnej na skutek stopniowego wychodzenia państw Europy Zachodniej z kryzysu, przy niezmienionym średnim tempie wzrostu indeksu HICP w Polsce w ostatnich 12 miesiącach wynoszącym 2,7 proc., doprowadził do dalszego zmniejszenia różnicy między inflacją w Polsce a wartością referencyjną do 0,3 pkt. proc. (w porównaniu z 0,4 pkt. proc. przed miesiącem) - czytamy w raporcie ministerstwa finansów.

Kryterium stabilności cen nie jest wypełnione od października 2008 roku. Co gorsza, listopadowe prognozy Komisji Europejskiej nie przewidują ponownego ich spełnienia przez Polskę co najmniej do końca 2012 roku. Wynika z nich, że różnica między wartością dla Polski a wartością referencyjną spadnie do ok. 0,1 pkt. proc. w pierwszym kwartale 2011 r., a następnie wzrośnie do ok. 0,6-0,7 pkt. proc. W przypadku Polski kryterium kursu walutowego nie jest wypełnione ze względu na fakt, że Polska nie uczestniczy w mechanizmie ERM II.