Po krótkiej korekcie, na giełdach znów dominują wzrosty

Ostatnie dni przyniosły nowe szczyty hossy w Warszawie i Nowym Jorku. Większość analityków spodziewa się dalszych zwyżek na światowych giełdach. Notowania akcji napędzają słaby jen i polityka pieniężna Fedu. Głównym indeksom sporo brakuje do poziomów sprzed kryzysu

Publikacja: 08.04.2011 02:09

Po krótkiej korekcie, na giełdach znów dominują wzrosty

Foto: Fotorzepa, Mateusz Dąbrowski MD Mateusz Dąbrowski

W Warszawie i na wielu innych giełdach świata, w tym nowojorskiej, padły w ostatnich dniach nowe rekordy trwającej od niemal dwóch lat hossy, choć wczoraj do spektakularnych zwyżek nie doszło. Inwestorzy szybko zostawili za sobą obawy, że kryzys fiskalny w strefie euro, konflikty na Bliskim Wschodzie i kataklizm w Japonii zaszkodzą światowej gospodarce. To ostatnie wydarzenie okazało się dla rynków wręcz stymulujące. Sprowokowało banki centralne państw G7 do pierwszej od dekady wspólnej interwencji na rynku walutowym, aby osłabić jena. – Inwestorzy zrozumieli, że mogą wykorzystywać tę walutę do finansowania transakcji typu carry-trade – tłumaczy Chris Zwermann, strateg rynkowy Zwermann Financial. Transakcje te polegają na pożyczaniu kapitału w kraju, gdzie stopy procentowe są niskie, a waluta się osłabia, i lokowaniu go tam, gdzie są one wyższe, a waluta ma potencjał do aprecjacji. Zdaniem Zwermanna to właśnie tani kapitał z Japonii jest w ostatnich tygodniach kołem zamachowym zwyżek na giełdach.

Przebijając w środę poziom 2900 pkt i ustanawiając nowe maksimum hossy, WIG20 znalazł się o niespełna 19 proc. powyżej poziomu z 12 września 2008 r., ostatniej sesji przed spektakularnym bankructwem  amerykańskiego banku inwestycyjnego Lehman Brothers, które  powszechnie uchodzi za początek najostrzejszej fazy kryzysu finansowego. Pod tym względem warszawski parkiet nie odbiega znacząco od innych giełd regionu. Indeks MSCI EM Europe, obejmujący akcje wszystkich europejskich rynków wschodzących, zyskał w tym samym czasie ok. 22 proc.

60 procent zyska w ciągu trzech lat indeks S&P 500 uważa znany amerykański analityk Laszlo Birinyi

Europa Środkowo-Wschodnia korzystnie wypada na tle rynków dojrzałych. Obejmujący je wskaźnik MSCI World od pamiętnej plajty odbił się o nieco ponad 6 proc. W tym gronie wyjątkowo dobrze radzi sobie rynek niemiecki. Tamtejszy indeks DAX zyskał w tym czasie ponad 15 proc. Natomiast zarówno giełdy dojrzałe, jak i te z naszego regionu pozostały w tyle za ogółem rynków wschodzących.

Indeks MSCI EM, obejmujący 21 tak sklasyfikowanych giełd, od jesieni 2008 r. odbił się o 53,4 proc. To efekt doskonałej koniunktury w Ameryce Łacińskiej i Azji Południowo-Wschodniej. Akcje w takich krajach, jak Chile czy Indonezja, już są droższe niż przed początkiem kryzysu finansowego.

Większość światowych indeksów giełdowych jest jednak od tego jeszcze daleka. WIG20 dzieli od szczytu z jesieni 2007 r. jeszcze ponad 30 proc., a zbiorcze wskaźniki rynków dojrzałych i wschodzących odpowiednio 25 i 11 proc.

Jak szybko dystans ten zostanie pokonany? W przypadku rynków wschodzących może do tego dojść jeszcze w tym roku. Od przełomu roku, w związku z nasilającymi się problemami inflacyjnymi w państwach rozwijających się, z inwestujących tam funduszy akcyjnych szybko odpływał kapitał. W I kwartale br. inwestorzy podjęli z nich netto niemal 25 mld dolarów. Ale w ostatnich tygodniach strumień kapitału zawrócił, co dobrze rokuje dla notowań akcji.

Optymiści wierzą, że także na rynkach dojrzałych akcje szybko odrobią pozostałe kryzysowe straty. Wśród nich jest znany analityk Laszlo Birinyi, który twierdzi, że w ciągu niespełna trzech lat amerykański indeks S&P 500 zyska jeszcze 60 proc. Średnio jednak ankietowani przez agencję Bloomberga eksperci prognozują, że do końca br. umocni się on zaledwie o 5 proc. W Europie Zachodniej akcje mogą podrożeć o 8 proc.

– Kierunek dalszych zmian indeksów giełdowych zależy wyłącznie od tego, czy Rezerwa Federalna będzie kontynuowała program ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE) – studzi entuzjazm w rozmowie z „Rz" Jeremy Batstone-Carr, szef działu analiz Charles Stanley. Jeśli program ten, polegający na skupie obligacji skarbowych przez bank centralny, zostanie w czerwcu zgodnie z planem przerwany, rynki czeka według niego poważna korekta.

GPW – niemal pięć miesięcy na parkiecie

Po przeprowadzonej z sukcesem ofercie publicznej akcji (ponad 323 tys. Polaków złożyło zapisy) Giełda Papierów Wartościowych zadebiutowała na prowadzonym przez siebie parkiecie 10 listopada 2010 r. Inwestorzy, którzy kupowali akcje za 43 zł (detal) lub 46 zł (instytucje), z przebiegu pierwszego dnia obrotów walorami GPW mogli być zadowoleni. W najlepszym momencie można było je sprzedać aż za 54 zł, co dawało jedną z lepszych stóp zwrotu z inwestycji w prywatyzowaną firmę. Potem, aż do połowy marca tego roku, papiery giełdy traciły na wartości. Jedną z przyczyn było zamieszanie związane z cięciem składek OFE – inwestorzy zaczęli się obawiać, że reforma proponowana przez rząd wpłynie negatywnie na obroty i napływ nowych spółek na parkiet. Po osiągnięciu „dołka" na poziomie 44 zł kurs akcji GPW znów zaczął rosnąć – obecnie sięga 49 zł. Zdecydowały o tym przyzwoite wyniki za 2010 rok., zapowiedź wypłaty wysokiej dywidendy, jak i coraz większa rozpoznawalność spółki wśród instytucji. Rekomendacje dla GPW przygotowuje już siedem biur maklerskich.

Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu