Jak pisaliśmy we wczorajszej „Rz" Bruksela przygotowała projekt nowej dyrektywy o opodatkowaniu energii. Dokument przedstawił w Brukseli komisarz Algirdas Semeta. Zgodnie z naszymi informacjami Bruksela chce zmienić cała filozofie opodatkowania produktów energetycznych. Zamiast zróżnicowanych stawek, będących efektem historycznych zaszłości, powstaną minima wyliczane na podstawie dwóch kryteriów: wartości energetycznej danego paliwa oraz jego emisyjności. KE proponuje jednolitą stawkę 20 euro za tonę CO2 oraz 9,6 euro za gigadżula energii dla paliw samochodowych.
Co to oznacza w praktyce? W przypadku paliw samochodowych unijna stawka minimalne dla benzyny nie zmieni się. Będzie natomiast rosła stopniowo stawka dla oleju napędowego, a ponad 4-krotnie zwiększy się stawka podatkowa dla gazu LPG oraz gazu ziemnego stosowanego w samochodach. Podane przez KE stawki mają być w pełni osiągnięte w 2013 roku.
Ostatecznym efektem zmian będzie wzrost cen paliw innych niż benzyna. Państwa członkowskie najpóźniej w 2018 roku będą musiały podnieść swoje stawki powyżej minimów zapowiedzianych przez KE. W części z nich już teraz podatek jest wyższy od minimum więc zmian nie będzie: teoretycznie mogą opodatkowywać benzynę ciągle na wyższym poziomie niże paliwo do samochodów typu diesel czy gaz. Ale najpóźniej w 2023 roku będą musiały dostosować swoją strukturę podatkową do wymogów unijnych. Czyli nie tylko uwzględnić stawki minimalne, ale także fakt, że bardziej muszą być opodatkowane paliwa o wyższej wartości energetycznej i wyższej emisyjności. Czyli np. olej napędowy, a nie benzyna.
Komisja chce zachować zasadę, że paliwo używane do ogrzewania gospodarstw domowych nie będzie opodatkowane. Paliwa grzewcze używane w innych celach dalej będą podlegać podatkowi: wspomniane 20 euro za tonę CO2 oraz 1,15 euro. Ma to obowiązywać od 1 stycznia 2013 roku. Polska oraz osiem innych państw naszego regionu, nie będzie musiało wprowadzać podatku węglowego do 1 stycznia 2020 roku.
Propozycja Komisji Europejskiej musi zostać jednomyślnie przyjęta przez 27 państw UE. Już słychać protesty z Niemiec, gdzie wprowadzone zmiany doprowadzą do znacznego zmniejszenia popytu na samochody typu diesel. Bruksela próbuje łagodzić ten opór oferując kilkuletni okres przejściowy.