Według naszych szacunków od 800 tys. do miliona pracujących wzięło dodatkowo wolne dni na przełomie kwietnia i maja. Ale perturbacje związane z przedłużaniem majowego weekendu nie powinny mieć wpływu na dynamikę sprzedaży detalicznej w kwietniu i maju– uważają analitycy. Więcej niewiadomych związanych jest z poziomem produkcji przemysłowej.
Jak zapewniają przedsiębiorcy, firmy coraz lepiej przygotowują się do majówki. – W wolne dni sklepy są zamknięte, a w pozostałe pracownicy mogą brać urlopy. Planujemy je z wyprzedzeniem i nie dajemy się zaskakiwać – przyznaje Wojciech Morawski, szef firmy Atlantic produkującej bieliznę.
W wielu firmach, na przykład w Katowickim Holdingu Węglowym, 2 maja jest wolny dla całej załogi: – W zamian za to pracujemy 7 maja – mówi Wojciech Jaros, rzecznik KHW.
– Wszyscy pracownicy 2 maja otrzymali urlop, o co zresztą sami wnioskowali. Mimo że sprzedajemy więcej wyrobów niż rok temu, to zgodziliśmy się na wydłużony weekend, gdyż szczyt sezonu w naszej branży to trzeci i czwarty kwartał, wtedy nie możemy pozwolić sobie na zmniejszenie produkcji – mówi Roman Andrzejak, wiceprezes Pozbudu. Wielkopolska firma specjalizuje się w produkcji drewnianych okien.
Mniejsze zyski mogą mieć sklepy ze względu na wolne ustawowo 1 i 3 maja. Dla handlu dwa dni świąteczne w miesiącu oznaczają obroty niższe o ok. 1 – 1,5 mld zł. Mimo to Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, mówi: – Majowe święta nie mają zbytniego wpływu na sprzedaż żywności. Rozpoczyna się sezon grillowy, więc zakupy rosną. Mniejszy utarg mogą mieć za to sprzedawcy artykułów przemysłowych i chemicznych.