Uncja złota kosztowała nawet 1603 dol., a za franka trzeba było zapłacić 3,54 zł. Szwajcarska waluta była rekordowo mocna także wobec dolara i euro.
Według Johna Taylora, założyciela największego na świecie walutowego funduszu hedgingowego FX Concepts, wkrótce za franka będzie można kupić jedno euro (dziś ok. 0,87 euro). – Frank pozostanie silny, bo nie widać końca kryzysu fiskalnego w Europie – ocenił Sebastien Galy, strateg banku Societe Generale.
Nastroje miały poprawić testy odporności na pogorszenie koniunktury, które przeszły największe banki UE. Ich organizator, Europejski Urząd ds. Bankowości (EBA), ocenił, że tylko osiem instytucji musi pozyskać łącznie 2,5 mld euro, aby w razie eskalacji kryzysu ich współczynniki wypłacalności nie spadły poniżej bezpiecznego poziomu.
Ale zdaniem analityków testy opierały się na zbyt łagodnych scenariuszach i faktycznie około 20 banków może wymagać świeżego kapitału (nawet 80 mld euro). W efekcie akcje wielu kredytodawców, zwłaszcza włoskich i brytyjskich, taniały, ciągnąc za sobą główne indeksy giełdowe. Także w Warszawie.
Okazję, aby poskromić kryzys, unijni liderzy będą mieli w czwartek. Na ten dzień planowany jest szczyt przywódców strefy euro, na którym mieli oni zatwierdzić drugi pakiet pomocowy dla Grecji. Nie wiadomo, czy można liczyć na konkretne rezultaty. Pojawiają się nawet spekulacje, że zostanie on przesunięty. – Pojadę tam tylko pod warunkiem, że będą efekty – powiedziała Angela Merkel.