Projekt przygotował spiker izby, polityk Partii Republikańskiej John Boehner. Zakłada on między innymi rozłożone na 10 lat oszczędności publiczne w wysokości 917 mld dolarów oraz podniesienie limitu zadłużenia, który zapewniłby finansowanie do początku przyszłego roku. Kolejny możliwy termin głosowania to piątek (w Polsce będzie to noc z piątku na sobotę).

Głosowanie w Izbie Reprezentantów miało się odbyć około północy polskiego czasu. W ostatniej chwili zostało jednak przesunięte, a potem odwołane. Chociaż konserwatyści mają w izbie większość, to przywódcy Partii Republikańskiej nie mieli pewności, czy uda im się przeforsować swój projekt. Grupa konserwatystów uważa bowiem, że w niewystarczającym stopniu tnie on rządowe wydatki. Przewodniczący izby John Boehner i inni liderzy republikanów wzywali więc kolegów do zwarcia szeregów. – Muszę mieć za sobą całą armię – podkreślał Boehner.

Jeśli ustawa trafi do Senatu, to demokraci, którzy w izbie wyższej Kongresu mają większość, mogą ją wyrzucić do kosza albo wprowadzić do niej swoje poprawki – wtedy trafiłaby ona z powrotem do Izby Reprezentantów.

Przeciągający się spór o dług pogorszył nastroje na Wall Street. Mimo że przez większą część sesji indeksy były na plusie, a inwestorzy kupowali akcje zachęceni lepszymi od prognoz danymi makroekonomicznymi, to w ostatniej godzinie indeksy zaczęły osuwać się w dół.

Administracja Obamy przekonuje, że wynoszący 14,29 bln dol. pułap zadłużenia musi zostać zwiększony najpóźniej do 2 sierpnia, bo potem rządowi zabraknie pieniędzy m.in. na wykup obligacji czy wypłaty dla emerytów i żołnierzy. Zdaniem ekonomistów, m.in. z Barclays Capital i UBS, dzięki wyższym wpływom z podatków Obama nie będzie jednak miał problemów z płynnością do 8 – 10 sierpnia.