– Kolejne rozczarowujące dane z amerykańskiego rynku pracy pokazują, że panuje tam kryzys zatrudnienia, który niestety się utrwala. Wraz z zawirowaniami w strefie euro rodzi to obawy o perspektywy światowej gospodarki – wyjaśnił Mohamed El-Erian, prezes największego na świecie towarzystwa funduszy obligacji PIMCO.
WIG20 stracił w piątek blisko 2,3 proc. Na zachodnioeuropejskich giełdach było jednak jeszcze gorzej. Obejmujący je indeks Stoxx Europe 600 po czterech dniach zwyżek tąpnął o około 3 proc. Indeksy na Wall Street traciły ponad 1,5 proc.
Wzięcie miały w piątek aktywa uważane za bezpieczne: złoto, amerykańskie obligacje i frank szwajcarski. Cena uncji złota wspięła się po południu do 1877 dol. i niewiele dzieliło ją od rekordu. Umacniała się też szwajcarska waluta. Za franka trzeba było zapłacić już 3,80 zł, wobec 3,65 zł w czwartek.
Czwarty dzień z rzędu zwyżkował w piątek kurs dolara wobec euro, co sugeruje, że głównym źródłem niepokoju był kryzys zadłużeniowy w Europie. Okazało się m.in., że Grecję opuścili przedstawiciele międzynarodowych pożyczkodawców Aten (UE, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Europejskiego Banku Centralnego). Grecka prasa informowała, że źródłem impasu jest niechęć greckiego rządu do obniżenia tegorocznego deficytu budżetowego do poziomu, który był warunkiem przyznania mu pomocy. – To pokazuje problem, z jakim zmagają się Grecja i inne kraje Europy: jak zaostrzyć politykę fiskalną, nie dławiąc wzrostu gospodarczego – ocenili analitycy Brown Brothers Harriman.
W centrum uwagi były w piątek także Włochy, które wycofują się z ogłoszonych w sierpniu planów uzdrowienia finansów. W efekcie EBC przypomniał władzom w Rzymie, że zobowiązanie do reform było warunkiem rozpoczęcia przez tę instytucję skupu włoskich obligacji, co skutecznie podbiło ich ceny.