Niewykluczone, że nowy rząd będzie musiał sięgnąć po te rozwiązania, aby zrealizować obiecywane Brukseli cięcie deficytu finansów publicznych do wymaganego poziomu. Podjęte przez rząd działania zakładające głównie ograniczanie wydatków i środków kierowanych do OFE nie wystarczą bowiem, aby w obliczu prognozowanego spowolnienia zrealizować plan.
Ulgi pod nóż
Rząd założył, że już w 2012 r. deficyt spadnie z przewidywanego na ten rok poziomu 5,6 proc. do 2,9 proc. PKB. Ekonomiści sądzą zaś, że zostanie obniżony, lecz do 4 – 4,5 proc. PKB.
– Prognozowane trendy inflacyjne i prawdopodobne spowolnienie dynamiki wzrostu gospodarczego spowodują, że do osiągnięcia poziomu deficytu niższego niż 3 proc. PKB może zabraknąć ponad 1 pkt proc. – ocenia Radosław Bodys z londyńskiego UBS. W jego ocenie lista rzeczy, które można i należy zrobić, jest długa. Pytanie tylko, czy zbierze się ekipa zdolna podjąć decyzję o ich realizacji. – Im bardziej nerwowa będzie sytuacja na rynkach, tym większa presja na reformy – mówi ekonomista. – Jeśli strefie euro uda się uniknąć recesji, wówczas prawdopodobne jest obniżenie deficytu do 4 proc., ale jeśli będziemy mieli kryzys w Europie, wtedy deficyt przekroczy 4,5 proc.
Większym optymistą jest Piotr Kalisz z Citi Handlowego. – Wystarczy, że nastąpi powrót do 13-proc. składki rentowej, jeszcze bardziej wzrośnie akcyza i mocniej przytnie się wydatki, a obniżka do 2,9 proc. PKB stanie się bardziej realna – mówi ekonomista.
Wzrost składki rentowej z obecnych 7 proc. do obowiązujących jeszcze w 2007 roku 13 proc. był już wcześniej brany pod uwagę przez ekipę Donalda Tuska. Ostatecznie jednak nie zdecydowano się na to posunięcie w obliczu zbliżających się wyborów – najpierw prezydenckich i samorządowych, potem parlamentarnych.