– Polska gospodarka wymaga reform strukturalnych, plan rządu na przyszłą kadencję przedstawi jednak premier w swoim exposé – stwierdził w RMF Jacek Rostowski, minister finansów. Dodał też, że ewentualne korekty założeń do budżetu na 2012 rok uzależnione będą od skuteczności pakietu ratunkowego dla strefy euro.
Po wczorajszym szczycie europejskim, podczas którego premier Donald Tusk zabiegał, aby w decyzje i działania ratunkowe w strefie euro włączona była cała Wspólnota, inwestorzy czekają teraz na jutrzejsze spotkanie. Przywódcy Niemiec i Francji obiecali przedstawić na nim konkretny plan działania. W ocenie ministra Rostowskiego zależą od niego nie tylko losy Grecji i innych państw mających problemy z obsługą zadłużenia, ale także losy naszego budżetu. – Im bardziej skuteczny będzie uzgodniony w Brukseli pomocowy pakiet, tym mniej budżet, który przedstawimy, będzie się musiał różnić od pierwotnie przedstawionego – stwierdził szef resortu finansów.
Michał Dybuła, główny ekonomista BNP Paribas, uważa, że weryfikacja założeń do budżetu i wyliczeń dotyczących dochodów i tak jest konieczna. – Myślę, że minister też zdaje sobie z tego sprawę, ale być może potrzebuje uzasadnienia do podjęcia tego typu działań w postaci czynnika zewnętrznego – wyjaśnił ekonomista.
Tak czy inaczej rządowa prognoza, że nasza gospodarka będzie się w przyszłym roku rozwijała w tempie 4 proc., jest nierealna. Ekonomiści szacują, że wzrost wyniesie od 2,2 do 3 proc. Jednak Rostowski przekonuje, że jeśli pakiet pomocowy będzie skuteczny, europejska gospodarka aż tak bardzo nie spowolni. – Im mniej skuteczny będzie pakiet, tym większa groźba spowolnienia w przyszłym roku, tym bardziej będziemy musieli się zastanowić nad jakimiś zmianami – zapowiedział minister.
Wiadomo, że kryzys zmusi do podniesienia wkładu banków w program ratunkowy dla Grecji – jednak niezależnie od tego, jaka to będzie kwota, i tak straty posiadaczy greckich obligacji mogą sięgnąć nawet 50–60 proc. – Dla nas nie widzę tu żadnego zagrożenia – zapewnia Dybuła. – Nie mamy greckich obligacji, a nasze banki dzięki rozsądnej polityce nadzoru nie wymagają dofinansowania.