Ministerstwo Finansów przygotowało wyliczenia, ile lokalne budżety tracą na zmianach w przepisach podatkowych. Zgodnie z żądaniami samorządów, taka analiza znalazła się w opublikowanym w piątek uzasadnieniu do projektu ustawy wprowadzającej limity deficytu samorządów.
W sumie zmiany w prawie podatkowym przynoszą samorządom uszczerbek we wpływach na ok. 7,2 mld zł rocznie – wynika z wyliczeń zawartych w uzasadnieniu. Przede wszystkim to efekt ulgi prorodzinnej – zmniejszy ona dochody o 2,6 mld zł – oraz zmiany skali podatkowej – strata ok. 4,2 mld zł.
Pozostałe ubytki spowodowały zmiany wprowadzone w innych przepisach podatkowych. Przykładowo, zwolnienie członków najbliższej rodziny z podatku od spadków i darowizn mogło ogołocić samorządy ze 150 – 190 mln zł rocznie, a zwolnienie z opodatkowania pewnego typu samochodów ciężarowych – ok. 130 mln zł.
Trudne rachunki
Szacunki resortu finansów z grubsza pokrywają się z przedstawionymi przez korporacje samorządowe. Wedle wyliczeń Związku Miasta Polskich, straty w lokalnych kasach sięgają ok. 8 mld zł. Różnica bierze się stąd, że Związek bierze także pod uwagę efekty nakładania na samorządy nowych zadań, bez zapewnienia pełnego finansowania.
Właśnie ze względu na te 7 – 8 mld zł ubytków, samorządy domagają się zwiększenia udziału w dochodach z PIT do 50 proc., z ok. 40 proc. obecnych. Czytając jednak uzasadnienie trudno podejrzewać, by strona rządowa przystała na te propozycje. W swojej ostatniej analizie, oprócz wyliczenia kosztów zmian prawnych, resort finansów podkreśla, że gminy i miasta po pierwsze nie tylko tracą, ale też korzystają na zmianach podatkowych. Obniżenie składki rentowej może zasilać ich budżety dodatkowymi ok. 0,7 mld zł, a zamrożenie progów podatkowych – 0,6 mld zł rocznie.