Jak podkreślał na konferencji prasowej otwierającej szczyt zastępca sekretarza generalnego ONZ ds. ekonomicznych i społecznych Sha Zukang, negocjowane porozumienie nie będzie miało mocy prawnej, ma być natomiast dokumentem o charakterze politycznym, dobrowolnym zobowiązaniem się państw członkowskich do wprowadzania określonych rozwiązań. O jego wadze świadczy fakt, że sfinalizować je mają szefowie rządów ponad 130 krajów i ministrowie z wielu innych państw - dodał.
Główny negocjator konferencji Rio+20 - Brazylijczyk Luiz Machado oświadczył z kolei, że prawnymi narzędziami stały się ONZ-owskie konwencje - klimatyczna i o bioróżnorodności, które powstały na podstawie uzgodnień z pierwszej konferencji w Rio, przed 20 laty.
"Teraz nie potrzebujemy nowych postanowień, tylko wdrożenia tego, co już uzgodniono. Jesteśmy na starcie całkiem nowego procesu" - stwierdził Machado.
W jego opinii wynik negocjacji jest trudny do przewidzenia, ponieważ ze względu na sytuację finansową, państwa które tradycyjnie przeznaczały największe sumy na realizację postanowień ONZ, mają "mniejszą chęć" robienia tego nadal. Chodzi m.in. o transfer technologii z państw bardziej rozwiniętych do mniej rozwiniętych, rozwijanie bardziej przyjaznych środowisku środków transportu czy metod produkcji żywności.
Częścią obecnych negocjacji w Rio jest utworzenie funduszu w wysokości 30 mld dolarów rocznie, z przeznaczeniem tych środków właśnie na wsparcie zrównoważonego rozwoju.