Teraz więc sytuacja na rynku uzależniona jest od wyników czwartkowego posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego. Prezes EBC, Mario Draghi zapowiedział w ubiegłym tygodniu, że bank zrobi wszystko, co będzie niezbędne, aby uratować euro.
Jednocześnie Fed zapewnił, że sytuacja gospodarcza w USA jest nieustannie monitorowana. Zdaniem ekonomistów taki sygnał oznacza,że jeśli w sierpniu nie pojawią się wyraźne oznaki ożywienia, to na posiedzeniu zaplanowanym na 12-13 września podjęte zostaną konkretne decyzje w sprawie gospodarczego wsparcia. Widać też wyraźnie, że Ben Bernanke przyjmuje taką samą taktykę, jak jego poprzednik, Alan Greenspan. Najpierw zapowiedź działania, bo może to wystarczy. Jeśli to nie, to wprowadzenie konkretnych posunięć.
Wydaje się jednak, że gospodarka amerykańska potrzebuje już więcej, niż samych zapowiedzi. PKB w USA wzrósł w II kwartale zaledwie o 1,5 proc. po wzroście o 2 proc w I kwartale.
Po oświadczeniach Fedu wzmocnił się dolar i nieznacznie wzrosło oprocentowanie amerykańskich papierów skarbowych- w przypadku 10-latek wynosiło ono 1,52 proc. Za euro płacono 1,2225 dol., ale indeks giełdowy S&P 500 spadł o 0,3 proc.Nieznacznie podrożała ropa naftowa.
Fed przyznał również,że podstawowe stopy procentowe pozostaną na poziomie bliskim zero przynajmniej do 2014 roku .Nie zmieniony pozostaje program wymiany długu krótkoterminowego o wartości 667 mld dol na papiery długoterminowe. Rynki jednak wyraźnie oczekiwały więcej, zwłaszcza po informacjach o lipcowym spadku produkcji. Widać wyraźnie obawy konsumentów przed wydawaniem pieniędzy. Mniejsze jest również tempo przyrostu miejsc pracy które wynosi 75 tys. w porównaniu z 225 tys. w okresie kwiecień - czerwiec.