Nie ma Pan wrażenia, że temat przyjęcia przez Polskę euro stał się dla rządzących „gorącym kartoflem"?
To jest temat, który w Polsce był w ostatnim czasie omawiany ze znacznie mniejszą uwagą niż na to zasługuje. Rządzący pogodzili się z faktem, że jest to kwestia, którą w tym momencie nie warto się zajmować. Z kolei przez opozycję temat jest używany jako straszak. Wszyscy uwierzyli w to, że jest to rzecz przełożona na później i wszelka dyskusja na ten temat jest dyskusją udawaną.
Strategia czekania, którą przyjął rząd, jest dzisiaj strategią optymalną?
To strategia, którą przyjęliśmy niejako przypadkiem i jest ona dla nas teraz komfortowa. Pozostawanie poza wspólnotą nie oznacza dla nas dzisiaj bezpośrednich strat politycznych, a widzimy korzyści ekonomiczne. Jednak trzeba pamiętać, że to jest pozycja przymusowa i nie jest pewne, że trwanie w takiej sytuacji będzie dla nas korzystne. Uważam, że przystąpienie do strefy euro jest korzystne da rozwoju gospodarczego Polski.
Może powinniśmy bardziej się starać?