– W technikum pszczelarskim pokazali mi, że pszczelarstwo, które było hobby, może być biznesem – przyznaje Adrian Pachnik, właściciel pasieki i spółki Pachniczówka z mazowieckiej wsi Grębów. Właśnie miody i inne wyroby sprzedaje na jednym z przedświątecznych ulicznych jarmarków. Jeden z klientów woła: – On ma 101 rodzin, jedną własną i 100 pszczelich. Pachnik uśmiecha się: – Tak się dzieje, że gdy klienci raz nas znajdą, to wracają, zaprzyjaźniają się.
Rodzinna pasieka
Pachniczówka istnieje od siedmiu lat. Pan Adrian założył ją, gdy miał 27 lat. Ale pasieka istnieje w rodzinie od pięciu pokoleń. Ma nadzieję, że za 10 lat będzie miał pięć razy więcej uli i będzie eksporterem do UE i Chin. To marzenia, na razie mówi: – Jesteśmy firmą rodzinną, nie zatrudniamy pracowników. Właściciel ma nadzieję, że w pewnym momencie zainteresowanie jego produktami będzie na tyle duże, że uda się od sprzedaży bezpośrednio klientom przejść do współpracy z małymi sieciami czy odbiorcami hurtowymi. Korzysta ze starych sposobów hodowli (czyli jak najmniej ingerencji w pszczelą rodzinę) oraz z tradycyjnych receptur. – Miody pozyskiwane w naszej pasiece po skrystalizowaniu są przekładane do słoików „na zimno", czyli bez dekrystalizacji – tłumaczy.
Kilka lat temu zaczął produkować Miodowe Piwo Mazowieckie, jedyne w Polsce warzone bez udziału zbóż. A od dwóch lat sprzedaje Miodoladę Mazowiecką (o smaku miętowym i imbirowym), bezalkoholowe, miodowe napoje z naturalnymi wyciągami z ziół i owoców. Napój jest wpisany na listę produktów tradycyjnych Ministerstwa Rolnictwa.
Ale Pachnik zwraca uwagę, że w Europie aż 70 proc. dochodów pszczelarzy pochodzi z usługowych zapyleń upraw wolnych od oprysków, a tylko 30 proc. ze sprzedaży wyrobów. – W Polsce wciąż rzadko korzysta się z takich usług – dodaje. Żartuje, że największym ograniczeniem jego firmy jest on sam: – Trudno jest być wszystkim równocześnie: menedżerem, marketingowcem, informatykiem i producentem
Katarzyna Podsiadlik od dwóch lat prowadzi przedszkole lingwistyczne w małej gminie Konopiska, która leży w bezpośrednim sąsiedztwie Częstochowy. Przedtem pracowała jako lektor w macierzystej Akademii Polonijnej w Częstochowie, uczyła angielskiego dorosłych na specjalistycznych kursach oraz młodzież szkolną.