Korespondencja z Brukseli
Głośna ostatnio sprawa Facebooka, który ma rekordowe zyski, ale nie płaci podatków, zbulwersowała amerykańską opinię publiczną. W 2012 r. spółka miała 1,1 mld dol. zysku. Ani amerykański budżet federalny, ani świecąca pustkami kasa Kalifornii, nic na tym nie zyskały.
Wręcz przeciwnie: Facebook dostał nawet 429 mln dol. zwrotu podatku z tytułu opcji na akcje przekazane pracownikom w ramach oferty publicznej. Spółka Marka Zuckerberga to tylko symbol coraz bardziej agresywnego procederu unikania podatków przez koncerny międzynarodowe.
Najwięksi chcą walczyć
Facebook i tak część swoich zysków transferuje na Kajmany, żeby nie ryzykować podatków w USA, ani nawet w uznawanej za liberalną w kwestiach podatkowych Irlandii. W 2011 r. spółka miała w tym pogrążonym w kryzysie kraju ponad 1 mld euro przychodów i wykazała stratę 18,7 mln euro. Sporo dochodów powędrowało w formie wewnętrznych rozliczeń do innych jurysdykcji podatkowych, gdzie akurat można było skorzystać z ulg i odliczeń.
W czasach koniunktury nikt specjalnie nie analizował bilansów firm międzynarodowych pod tym kątem, jeśli tylko praktyki podatkowe były zgodne z prawem. Ale w sytuacji, gdy obywatele muszą coraz więcej płacić do kasy państwa z powodu rosnących podatków dochodowych oraz VAT, atmosfera wokół wielkich koncernów pogarsza się.