Co jest powodem załamania się ważnej firmy giełdowej? Procesy inwestycyjne, czy wytransferowanie kapitału? Takie pytanie, nawiązujące do spadku notowań akcji Telekomunikacji Polskiej (Grupa Orange) na warszawskiej giełdzie, postawił wicepremier Janusz Piechociński w wywiadzie dla Newseria.pl.
Piechociński miał spotkać się z przedstawicielami Centertela, komórkowego ramienia Grupy Orange, podczas targów CeBIT?w Hanowerze. Tematem spotkania miała być trudna sytuacja spółki. Przedstawiciele Orange nie zaprzeczyli, że spotkanie się odbyło, ale o tym, czego dotyczyło i z czyjej inicjatywy się odbyło – nie powiedzieli.
– Pilnujemy bardzo mocno kapitału i tą drogą chcę zapewnić tych, którzy są w firmach globalnych czy europejskich, że minister gospodarki, ale też minister finansów, są zainteresowani różnymi pozycjami w ich rachunkowości, bo nie tylko polska rachunkowość musi bardzo silnie kontrolować różne formy wyprowadzania kapitału poprzez firmy globalne – mówił za to Newserii Piechociński.
Orange, w 50 proc. kontrolowany przez France Telecom, ale będący spółką giełdową – był oburzony. – Jesteśmy w pełni transparentni i spełniamy wszystkie wymogi w zakresie informacji, jakości relacji inwestorskich oraz ładu korporacyjnego. Dlatego wymienianie nas w kontekście kontrolowania transferów pieniędzy z Polski do spółek matek jest zaskakujące – mówił Wojciech Jabczyński, rzecznik Grupy Orange.
Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, problemu transferu kapitału za granicę nie widzi wśród firm, z którymi kontakt ma PAIiIZ. – W 2012 r. poziom reinwestycji kapitału wyniósł 50 proc., tyle co w Niemczech – mówi.