„Bloomberg Businessweek Polska" stawia pytanie, czy w Polsce sprawdziłby się tytuł oficjalnego liweranta dworskiego. W Wielkiej Brytanii chlubi się nim ponad 800 rzemieślników i przedsiębiorców. W naszym kraju jednak jest inaczej. I to nie tylko dlatego, że nie jesteśmy monarchią. Istnieją u nas przecież kancelarie prezydenta, premiera, Sejmu i Senatu.
Jednak organizowane przez nie przetargi nie cieszą się popularnością. Powodem jest m.in. stosunkowo niska jakość zamawianych przez nie produktów. – Ludzie lubią plotkować o tym, że któryś z urzędników wydał grube miliony z podatków na luksusy, ale takie sytuacje w praktyce zdarzają się bardzo rzadko – mówi Wiesław Chodkowski z firmy Helikon, czołowego dystrybutora mebli biurowych.
Wykonawców zniechęca konieczność przedstawiania skomplikowanej dokumentacji i zaświadczeń. Boją się również kancelaryjnych prawników, którzy potrafią wykorzystać każde ich potknięcie.
„Bloomberg Businessweek Polska" podaje konkretne przykłady przetargów, z których rozstrzygnięciem były problemy. Dopiero postępowanie z wolnej ręki pozwoliło wyłonić wykonawcę, który miał podjąć się ukrycia pod sejmowymi posadzkami kabli od telewizyjnych kamer. Kancelarii Prezydenta nie udało się w całości zrealizować zamówienia na środki czystości, a do przetargu na dostawy produktów mleczarskich dla ośrodka KPRM w Łańsku stanęła tylko jedna firma.