Niedawne kłopoty w Chinach firm takich jak Apple i Volkswagen ilustrują rosnące ryzyko dla globalnych firm związane z uzależnieniem od dynamicznego rynku chińskiego, a co za tym idzie, od kaprysów władz w Pekinie.
Po 2 tygodniach krytycznych głosów w państwowych mediach w poprzedni poniedziałek firma Apple przeprosiła za stosowaną w Chinach politykę obsługi klienta i obiecała, że ją zmieni.
W ubiegłym roku Volkswagen sprzedał w Chinach 28 proc. swojej produkcji samochodów. W zeszłym miesiącu Volkswagen ogłosił, że wycofuje do przeglądu 380 tys. pojazdów po audycjach telewizyjnych, w których twierdzono, że w samochodach tej marki występują problemy eksploatacyjne. Analitycy podają, że posunięcie to może kosztować firmę nawet 618 mln dol. Sprzedaż sieci fastfoodowych Yum Brands i McDonald's spadła po tym, jak w końcu zeszłego roku państwowe media oskarżyły je o to, że nie potrafią szybko rozwiązać problemów z dostawcami drobiu.
Zmiana taktyki
Przez lata firmy inwestowały w Chinach ze względu na potencjał tego rynku. Teraz znalazły się w sytuacji, kiedy Chiny stanowią dla nich kluczowy rynek, na którym wcale nie tak łatwo jest im działać.
Na zagraniczne firmy od dawna wywierano presję w Chinach. W 2010 roku państwowa chińska telewizja CCTV wzięła na celownik firmę Hewlett-Packard, donosząc, że klienci skarżą się na nią, iż sprzedaje wadliwe laptopy. HP przeprosił i obiecał, że podejmie w tej sprawie natychmiastowe działania.