Zgodnie z zapewnieniami Ministerstwa Finansów zaproponowana na początku czerwca nowa stabilizująca reguła wydatkowa ma zapewnić trwałe obniżenie deficytu sektora finansów publicznych. Nie wszyscy ekonomiści uważają jednak jej wprowadzenie za dobry pomysł. Pokazuje to chociażby toczona na łamach „Rz" dyskusja pomiędzy Januszem Jankowiakiem a Markiem Rozkrutem oraz pracownikami MF – o krótkookresowych implikacjach wprowadzenia regulacji, w tym w szczególności dla tegorocznego budżetu. Wśród argumentów brakuje jednak wyliczeń, jakie byłyby skutki proponowanych zmian dla długookresowej kondycji sektora finansów publicznych. Naszym zdaniem przedstawienie wyników tego typu symulacji jest kluczowe dla obiektywnej oceny zasadności proponowanych przez ministerstwo zmian.
Ograniczenia zapisane obecnie w ustawie o finansach publicznych obejmują jedynie część wydatków sektora. W art. 86 opisane są trzy progi ostrożnościowe – 50, 55 oraz 60 proc. relacji długu publicznego do PKB (próg 60 proc. zapisany jest też w konstytucji). Po ich przekroczeniu rząd jest zobowiązany ograniczyć deficyt budżetu. Takie regulacje umożliwiają zatem „wypchnięcie" deficytu do innych jednostek publicznych (np. FUS), których te regulacje bezpośrednio nie obejmują.
Ponadto w 2011 r. dodano do ustawy art. 112a – to tzw. dyscyplinująca reguła wydatkowa. Zgodnie z nią tempo wzrostu wydatków elastycznych oraz nowych wydatków sztywnych nie może przekroczyć prognozowanej inflacji powiększonej o 1 pkt proc. Tym samym reguła ta jest jeszcze węższa – obejmuje zaledwie około 12 proc. wszystkich wydatków sektora finansów publicznych. Ma ona obowiązywać do czasu zniesienia w Polsce procedury nadmiernego deficytu. Z kolei art. 243 ustawy o finansach publicznych ogranicza wzrost zadłużenia w samorządach.
Proponowana przez MF reguła obejmie prawie wszystkie wydatki sektora finansów publicznych. Oznacza to, że przy planowaniu budżetu rząd będzie musiał uwzględnić wydatki samorządów, ZUS, a nawet uczelni i służby zdrowia. Tym samym rosnący deficyt w FUS będzie zmuszać go do szukania cięć gdzie indziej. Nowe regulacje mają zastąpić dotychczasową regułę dyscyplinującą, a także znieść konsekwencje wynikające z przekroczenia przez państwowy dług publiczny poziomu 50 proc. PKB.
Większy rygoryzm
Według proponowanych regulacji maksymalny limit wydatków publicznych będzie zależeć nie tylko od wysokości długu, jak dotychczas, ale również od deficytu sektora finansów publicznych, prognozowanej inflacji oraz historycznego i prognozowanego tempa wzrostu PKB. MF rozważa wprowadzenie jednego z dwóch wariantów stabilizującej reguły wydatkowej. W każdym z nich dozwolone tempo wzrostu wydatków sektora finansów publicznych będzie wprost proporcjonalne do iloczynu prognozowanej inflacji i średniego tempa wzrostu PKB pomniejszonego o tzw. wskaźnik korygujący.