Reklama
Rozwiń

Pieniądz: zagrożenie wolności?

Połowa majątku globu jest dziś w rękach 85 osób. Rodzi to pytanie, gdzie leży punkt równowagi między wolnością gospodarczą i społeczną.

Publikacja: 06.10.2014 12:00

– Erozja klasy średniej w państwach demokratycznych oraz drastyczne nierówności w krajach zdominowanych przez oligarchów każą się zastanowić nad skutecznością lekarstw na kryzys oraz rolą, jaka w pokryzysowym świecie ma do wypełnienie państwo – oceniał Rafał Grodzicki, członek zarządu PZU. Problemom, na które zwracał uwagę, poświęcona była sesja „Władza pieniądza – współczesne zagrożenia dla wolności" podczas tegorocznego Europejskiego Forum Nowych Idei.

Generalna konkluzja? Demokracja jest chyba największym sprzymierzeńcem gospodarki. Potwierdza to choćby fakt, że w krajach, które wybrały demokratyczne systemy władzy, wzrost gospodarczy jest po ok. 30 latach 20 razy wyższy niż w państwach, w których władza jest autorytarna. Uczestnicy dyskusji zwracają uwagę, że przy rozmowie o wzajemnych korelacjach między systemem sprawowania władzy a gospodarką trudno nie przywołać przykładu Polski.

Jaki model ?jest optymalny

– Ostatni raz byłem tu w 1981 roku na zjeździe „Solidarności". Wtedy przyjechałem pociągiem. Teraz przyleciałem samolotem do zupełnie innego kraju. Trzeba pamiętać, skąd się to wzięło. To, że istnieje ognisko, które łączy liberalną gospodarkę z przemianami demokratycznymi, wydaje się oczywiste – podkreśla Kelman Mizsei z Węgier, szef misji doradczej Unii Europejskiej na rzecz reformy cywilnego sektora bezpieczeństwa na Ukrainie. Zwraca on jednak uwagę, że trzeba pamiętać o jednym – pozytywne zmiany nie owocują od razu. – Sukces przychodzi później. Ale żeby się pojawił, najpierw trzeba zasiać ziarno.

Jego zdaniem powinna to wziąć pod uwagę Unia Europejska przy obieraniu kierunku, w którym chce dalej podążać. – Nie można bowiem utrzymać konkurencyjnej gospodarki bez reform – podkreśla Mizsei.

Czy w czasach, gdy Europę dzieliła żelazna kurtyna, świat był prostszy? Co do tego uczestnicy dyskusji nie mieli wątpliwości. Systemy gospodarcze były ściśle związane z gospodarczymi. W państwach demokratycznych gospodarka była kapitalistyczna, w autorytarnych – centralnie planowana. Koniec zimnej wojny spowodował jednak przewartościowanie i sprawił, że dziś tak oczywistej korelacji już nie ma.

Związek modelu politycznego opartego na wolności z kapitalizmem się rozpadł. Przykłady krajów takich jak Chiny czy Wietnam pokazują zaś, że możliwe jest połączenie władzy autorytarnej i kapitalizmu. Z połączenia tego wynika zaś imponujące tempo wzrostu. Uczestnicy dyskusji zastanawiali się, czy może to sugerować, że wbrew temu, co kiedyś zakładano, połączenie gospodarki rynkowej z demokracją wcale nie musi być modelem optymalnym dla rozwoju.

Przewagi demokracji

Problem w tym, że dziś nie można już przyjąć, iż źródłem sukcesu bądź porażki jakiegoś kraju jest wyłącznie model władzy. Istotne jest raczej, czy władza zakłada, że politykę należy realizować w ramach grupy myślących podobnie i posiadających wspólne interesy osób, czy włącza w to szerokie grupy społeczne. Zdaniem dyskutantów ten drugi sposób w dłuższej perspektywie okazuje się bardziej efektywny i przekłada na trwalszy rozwój. Systemy demokratyczne z natury są bardziej skłonne do uwzględniania interesów szerszych grup, co przekłada się na realne efekty ekonomiczne.

– Powstaje pytanie: jakie przełożenie na współczesną gospodarkę ma pieniądz i system władzy? Oczywiste się wydaje, że ten, kto ma pieniądz, ma również władzę. To wydaje się niedyskutowalne. Ale jaki jest związek między rodzajem gospodarki i jej konkurencyjnością a modelem społecznym w danym kraju? – zastanawiał się Rafał Grodzicki.

– Prawda jest taka, że wszyscy starają się unikać odpowiedzi na te pytania – uważa Read Safadi, który zajmuje się w OECD m.in. badaniem takich zagadnień, jak globalne łańcuchy wartości czy handel i rozwój. Jego zdaniem instytucje polityczne bez wątpienia są jednym z czynników, które prowadzą do gospodarczego sukcesu bądź porażki danego społeczeństwa.

– Nawet doświadczenia historyczne ostatniego ćwierćwiecza pokazują, że przejście od rządów autorytarnych do demokracji powoduje znaczący rozwój gospodarki, co definitywnie wskazuje, że to właśnie ona daje najlepsze warunki do rozkwitu przedsiębiorczości – mówił. Podkreślał, że demokracja to system wartości tworzący przestrzeń do nieskrępowanego rozwoju. W jego opinii inną kwestią jest redystrybucja zasobów i warto zastanowić się nad problemami w tej sferze.

– We współczesnym świecie wygrywają te rządy, które wybierają partnerstwo, a nie konfrontację ze społeczeństwem – mówił. Badania nie pozostawiają wątpliwości: w demokratycznych krajach tempo wzrostu gospodarczego jest wyższe.

Kiedy pierwszy bilioner? Dlaczego tak się dzieje?

– Jeszcze niedawno pracodawcy byli skłóceni z pracownikami. Dziś dominuje dążenie do modelu, w którym obie te grupy zmierzają do tego samego celu. Bo to spółki tworzą miejsca pracy, ale bez pracowników nie są w stanie niczego zrobić – odpowiada Jose Vincente Gonzales, wiceprezydent hiszpańskiej Konferencji Organizacji Przedsiębiorców. Podkreślał, iż kryzys wyraźnie pokazał, iż kraje, które przyjęły taki właśnie model współpracy, szybciej się rozwijają.

Również zdaniem prof. Radosława Markowskiego, dyrektora Centrum Studiów nad Demokracją Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, demokracja jest czynnikiem, który sprzyja gospodarce. – Problem w tym, że są różne odmiany demokracji. W tych, które są młode, lepiej sprawdzają się te systemy, które mają mocną władzę wykonawczą. W starszych, które są bardziej okrzepłe, nie jest już tak istotne, kto decyduje – mówił. Dodawał jednak, że trzeba pamiętać, iż o ile reformy gospodarcze przebiegają dość dynamicznie, o tyle trzeba pamiętać, że w polityce społecznej następuje to dużo wolniej.

Tak pojawia się problem, jak sprawić, by kapitał, który nie lubi się rozpraszać, służył nie tylko małym grupom, ale całym społeczeństwom. Podczas tegorocznego Światowego Forum Ekonomicznego w Davos organizacja Oxfam opublikowała raport, w którym podała, że właścicielami połowy światowego bogactwa jest obecnie zaledwie 85 osób. Nierówności te mogą się nadal pogłębiać. Bo, jak wskazuje Kenneth Rogoff, wykładowca ekonomii na Harvardzie, w ciągu najbliższej dekady na świecie niemal na pewno pojawi się człowiek, którego majątek będzie liczony już nie w miliardach, ale bilionach dolarów.

Pojawia się tu zagrożenie, i to nie tylko to związane z zaburzeniem redystrybucji dóbr. – Wiele reżimów powstało lub utrzymuje się za pieniądze płynące z Zachodu w zamian za eksport zasobów naturalnych. A z kolei gospodarki zachodnioeuropejskie wykorzystują środki finansowe generowane przez te reżimy. Dlatego należy rozmawiać o wartościach, jakimi kieruje się demokracja – zwracała uwagę Elena Panfilova, przewodnicząca rady dyrektorów Centrum Transparency International Rosja. W jej opinii redystrybucja skoncentrowanego majątku jest niemożliwa bez redystrybucji władzy.

Młodzi są rozczarowani

Read Safadi uważa jednak, że demokracja ma na szczęście pewien mechanizm samooczyszczający, który wymusza redystrybucję skoncentrowanych dóbr. – Bo jako obywatel mam przecież prawo się tego domagać – podkreśla.

– Urodziłem się w czasach dyktatury gen. Franco. Wiem i doceniam, co to znaczy demokracja. Ale dla młodych to już nie ma takiego znaczenia. Demokracja jest dla nich normalna i interesują ich tylko jej praktyczne aspekty – to opinia Gonzalesa. Uważa on, że definiując obecne wyzwania w obszarze demokracji i gospodarki, należy zwrócić uwagę na konieczność wsłuchania się w głos młodego pokolenia, które jest rozczarowane funkcjonowaniem demokracji.

– Politycy powinni wyjść na ulicę i posłuchać, co tam mówią młodzi, by nie pogłębiała się między nimi przepaść – podkreślał.

Bo tak jak w Polsce funkcjonuje tzw. pokolenie „1500 zł brutto", tak w UE nazywane jest ono pokoleniem „1000 euro". A w zgodnej ocenie socjologów pogłębiająca się różnica między biednymi i bogatymi może się stać w przyszłości źródłem poważnych napięć. Katalizatorem może się zaś okazać właśnie niezadowolenie młodych.

– Erozja klasy średniej w państwach demokratycznych oraz drastyczne nierówności w krajach zdominowanych przez oligarchów każą się zastanowić nad skutecznością lekarstw na kryzys oraz rolą, jaka w pokryzysowym świecie ma do wypełnienie państwo – oceniał Rafał Grodzicki, członek zarządu PZU. Problemom, na które zwracał uwagę, poświęcona była sesja „Władza pieniądza – współczesne zagrożenia dla wolności" podczas tegorocznego Europejskiego Forum Nowych Idei.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Finanse
Listy zastawne: klucz do tańszych kredytów mieszkaniowych?
Finanse
Otwarcie na dialog, czekanie na konkretne działania
Finanse
Putin gotowy na utratę zamrożonych aktywów. Już nie chce kupować boeingów
Finanse
Donald Trump wybiera nowego szefa Fed. Kandydat musi spełniać podstawowy warunek
Finanse
Holistyczne spojrzenie na inwestora