Wrocławska firma w 2014 r. zrobiła na czysto 151,8 mln zł. Rok wcześniej było to 97,8 mln zł. Przychody firmy wzrosły z 405,6 mln zł do 487,9 mln zł. Jednym z powodów lepszych wyników były m.in. większe spłaty z nabytych portfeli. W ubiegłym roku wyniosły one 711,8 mln zł. W 2013 r. było to 537,7 mln zł. – W ciągu całego roku kalendarzowego generowaliśmy średnio 2 mln zł spłat dziennie, a rekordowe spłaty przełożyły się na wzrost wyniku netto o 55 proc. tylko w ciągu jednego roku – mówi Piotr Krupa, prezes Kruka.

Przedstawiciele spółki nie ukrywają, że ubiegły rok był dla nich bardzo intensywny okresem. Spółka postawiła zarówno na dywersyfikację produktową, jak również zagraniczną. W 2014 r. na dobre weszła w rynek wierzytelności hipotecznych. Zaczęła także działalność w Niemczech. – Dzięki dywersyfikacji spółka jest odporna na to co dzieje się na poszczególnych rynkach – mówi Krupa. Nie ukrywa przy tym, że celem strategicznym Kruka na następne lata jest osiągnięcie pozycji jednej z trzech największych firm zarządzania wierzytelnościami w Europie pod względem zysku netto. Dlatego też firma planuje dalszą ekspansję zagraniczną. Pod uwagę brane są takie kraje jak: Hiszpania, Włochy, Portugalia oraz Wielka Brytania. Przedstawiciele spółki nie ukrywają przy tym, że najbliżej jest im do tych dwóch pierwszych. - Mamy plan rozpoczęcia działalności na jednym z tych rynków jeszcze w tym roku. Raczej będzie to w drugiej połowie 2015 r. i postawimy na start – up. Plan ten jednak będzie podlegał wersyfikacji w zależności od rozwoju sytuacji na rynku niemieckim na którym niedawno rozpoczęliśmy działalność – tłumaczy Michał Zasępa, członek zarządu Kruka.

Nie ukrywa przy tym, że w tym roku spółka planuje jeszcze większe inwestycje niż w 2014 r. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku wyniosły one 571 mln zł. – Chcemy, aby nakłady na nowe portfele były jeszcze większe. Na rynek wychodzi bardzo dużo portfeli. Finansowanie nie jest dla nas problem. Spodziewam się natomiast, że inwestycji w portfele hipoteczne będzie mniej niż w 2014 r. – tłumaczy Zasępa.

Rosnący rynek wierzytelności sprawia jednak, że na rynku windykacyjnym toczy się coraz większa konkurencja. – Spora presja konkurencyjna będzie się utrzymywała co najmniej przez dwa pierwsze kwartały roku. Na rynku jest tani pieniądz, firmy będą chciały zbudować portfel. W drugiej połowie roku spodziewamy się jednak spadku presji konkurencyjnej. Rynek po prostu powie „sprawdzam". Łatwo jest bowiem kupić portfel, trudniejsze są operacje. W tym biznesie wygrywa ci, którzy mają sprawne operacje – mówi Krupa.