- To Tokio jest mekką Azji, a nie Singapur. Jest znacznie bardziej dynamiczne i atrakcyjne - oznajmił we wtorek gubernator Tokio, Yoichi Masuzoe, na spotkaniu zorganizowanym przez Bloomberga.
Masuzoe zapowiada, że największą – i ostatnią – szansą dla Tokio na wygryzienie rywala będą Igrzyska Olimpijskie w 2020 r., których gospodarzem ma być stolica Japonii. Liczy, że ożywią one gospodarkę po trwającej już dwie dekady deflacji oraz stale rosnącej liczbie utalentowanych emigrantów.
- Chcemy zatrudnić zagranicznych profesjonalistów od finansów, w tym z Wall Street. Nie damy rady w Japonii tak szybko wyszkolić nowe talenty – powiedział Masuzoe.
Japoński sekretarz generalny Shigeru Ishiba, przemawiający na tym samym spotkaniu, był jednak innego zdania. Uważa on, że długotrwała koniunktura w Tokio zależy od prowincji, które historycznie zasilały stolicę w młodych migrantów.
- Niedobór siły roboczej na tych obszarach jest bardzo poważny. Niemożliwe jest, by sama gospodarka Tokio rosła w siłę – uważa Ishiba.