Ponad 27 mln zł wynosi łączne zadłużenie 56 spółek notowanych na warszawskiej giełdzie, które na początku maja znajdowały się w Krajowym Rejestrze Długów. W sumie miały 1073 zobowiązania wobec 157 wierzycieli.
– To najniższa liczba dłużników giełdowych, od kiedy realizujemy to badanie. Niestety, tego samego nie można powiedzieć o ich zadłużeniu – komentuje Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów. Na jedną spółkę przypada już niemal pół miliona złotych. Co piąty dłużnik jest przedstawicielem branży budowlanej.
Spośród 67 giełdowych spółek, które były notowane w Krajowym Rejestrze Długów jesienią minionego roku, 20 spłaciło już swoje zobowiązania. Warto odnotować, że z listy giełdowych dłużników zniknęła większość spółek z indeksu WIG20. – To potwierdza, że liderom warszawskiej giełdy obecność na liście zadłużonych firm po prostu nie przystoi – reasumuje Łącki.
Nowe dane powinny cieszyć. – Niższe zadłużenie dużych giełdowych spółek oznacza, że mniejsze podmioty współpracujące z tymi dużymi graczami mogą również mieć mniej problemów z płatnościami, co w konsekwencji obniża ryzyko bankructwa wśród tych firm – podkreśla Adam Zohry, ekspert z grupy audytorsko-doradczej Mazars. Dodaje, że równolegle rodzi to nadzieję na wyższy wzrost gospodarczy w nadchodzących miesiącach. Warto odnotować, że tradycyjnie wśród zadłużonych firm na liście KRD są też takie, które generują zyski, dzielą się nimi z akcjonariuszami, ale nie płacą na czas swoim wierzycielom. Ostatnie informacje mogą więc oznaczać, że mentalność płatnicza w Polsce się poprawia.
W 2016 r. liczba niewypłacalnych firm w naszym kraju wzrosła o 8 proc., a w 2017 zwiększy się o kolejne 3 proc. – przewiduje Euler Hermes. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, wskazują, że główną przyczyną niewypłacalności przedsiębiorstw jest ich niska rentowność.