Pierwsze, wciąż żywe wspomnienie związane ze stolicą to... jednak metalowa wanienka. Bona kąpała w niej trzyletnią Alinkę, kiedy w mieszkaniu dziadka przy ul. Nowowiejskiej zadzwonił telefon. Wiadomość była bardzo ważna: mama urodziła braciszka. Nim opiekunka zdążyła odłożyć słuchawkę, wanienka wraz z wodą wylądowała na głowie świeżo upieczonej siostry wiercipięty.
Aktorka jest mocno kojarzona z Warszawą. Z racji powstańczej przeszłości, udziału w filmach kręconych jeszcze w ruinach miasta („Zakazane piosenki” i „Skarbu”), a także społecznikowskich pasji. Ale – choć urodziła się w stolicy – w dzieciństwie przyjeżdżała tu aż z Berdówki pod Lidą (na terenie obecnej Litwy), gdzie ojciec był dyrektorem szkoły rolniczej.
– Mój dziadek mieszkał w kamienicy na rogu ul. Nowowiejskiej i Polnej. Już jej nie ma. Runęła od pierwszej bomby zrzuconej na Warszawę – mówi w zadumie Janowska.
Granica Mokotowa i Śródmieścia to dla niej wciąż miejsce urokliwe. Między innymi z powodu dwóch kamienic przy pl. Unii Lubelskiej.
– Synonimem piękna miasta i architektury w ogóle przez długi czas była dla mnie secesja. W przedwojennej Warszawie taki styl dominował. Kiedy przejeżdżam przez plac Unii, z przyjemnością patrzę na dwie odnowione kamienice. Przypomina mi się dom dziadka – mówi aktorka. Okno z widokiem na pole– Kamienica przy Nowowiejskiej miała wiele atrakcji. Jedną z nich był widok z południowo-zachodnich okien. Na lotnisko. Dziś część dawnych pasów startowych to teraz alejki i rozległe trawniki Pola Mokotowskiego.