[b]Rz: Prywatne firmy cyfryzują (czyli przenoszą z taśm na nośniki cyfrowe) stare polskie filmy (m.in. „Rękopis znaleziony w Saragossie” i „Pociąg”) z zamiarem pokazywania ich w kinach. Czy rzeczywiście powojenne produkcje mogą liczyć na zainteresowanie szerokiej publiczności?[/b]
Jerzy Maśnicki: Nie sądzę, aby celem było przyciągnięcie tłumów do kin. Chodzi raczej o nakręcenie zainteresowania tymi dziełami. Każda premiera jest bowiem wydarzeniem.
Sprawia, że o filmie się mówi, a to napędza z kolei sprzedaż DVD. To dobre dla tych filmów, bo „Rękopis znaleziony w Saragossie” czy „Pociąg” to arcydzieła kinematografii. Warto je przypominać.
[b]Czy to nie jest tylko ciekawostka dla koneserów?[/b]
Z pewnością znajdzie się sporo widzów, którzy odkryją te dzieła dla siebie po raz pierwszy. Wbrew pozorom stare filmy budzą zainteresowanie wśród młodzieży, zwłaszcza studentów. Oni mają potrzebę poszukiwania, i to nie tylko nowinek, ale też korzeni kultury. Jeśli tylko polska klasyka będzie dostępna na nowoczesnych nośnikach, nie będę się obawiał braku zainteresowania.