Kino kunsztownej anegdoty

Miłą sercu każdego kinomana serię „Złote lata filmu czeskiego” zamknęły ostatnio filmy „Wsi moja sielska, anielska” i „Żart”.

Publikacja: 19.04.2009 01:10

Kino kunsztownej anegdoty

Foto: materiały prasowe

Dorobek tej jedynej w swoim rodzaju, słynnej w świecie czeskiej szkoły filmowej – czy też, jak chcą inni, czeskiej nowej fali – przypomniała Agencja Artystyczna MTJ, sukcesywnie wydając go na 23 krążkach DVD.

Apogeum tej twórczości, w większości młodych, debiutujących reżyserów, przypadło na lata 60. i 70. Rozliczali się z ówczesną, niełatwą rzeczywistością społeczną Czechosłowacji, ale i z przejściami II wojny światowej. Robili to, oczywiście, na miarę możliwości, uciekając od konkretu w satyrę obyczajową, groteskę czy też absurd. Ich dzieła nabierały przez to niezapomnianego, poetyckiego wymiaru. Urastały do uniwersalnej metafory świata, którego czającą się wszędzie grozę rozładować może już tylko śmiech.

Cykl „Złote lata filmu czeskiego” obejmuje 30 lat: od 1961 r. („Przygody Münchhausena” Karela Zemana) po 1991 r. („Opera żebracza” Jiřiego Menzla). Reprezentuje wszystkich znaczących twórców ruchu nowego kina czeskiego (poza Milošem Formanem, od 1968 r. związanym zresztą z kinem amerykańskim).

Wprawdzie nie każdy tytuł można by uznać za najbardziej reprezentatywny w dorobku konkretnego reżysera, ale dzięki temu można było zapoznać się z mniej popularnymi dokonaniami takich tuzów jak Jiři Menzel, którego najpopularniejsze przeboje ekranowe są dostępne w zapisach DVD innych wydawców. Dzięki inicjatywie MTJ można natomiast skompletować 12 pozostałych jego dzieł, nie mniej godnych uwagi. W tym dwie nowele w reżyserskich zbiorówkach: „Perły na dnie”, według prozy Bohumila Hrabala i „Zbrodnia w żeńskiej szkole” do scenariusza Josefa Škvorecký’ego. Menzel lubi zresztą sięgać po sprawdzone wzorce literackie, jak utwory wymienionych, Vladislava Vančury („Kapryśne lato”, „Koniec starych czasów”) czy Vaclava Havla („Opera żebracza”).

Ale, jak na ironię, nakręcił również opowiastkę rozgrywającą się na budowie wielkiej socjalistycznej zapory – „Kto szuka złotego dna”. To przykład daniny spłacanego przez Menzla komunistycznej władzy, której nie przypadł do gustu „nieprawomyślny” klimat jego poprzedniego filmu z inspiracji pisarstwem Hrabala – „Skowronki na uwięzi”, który z wyroku cenzury 21 lat wegetował na półce.

Daj nam Boże zresztą więcej takich „produkcyjniaków” jak „Kto szuka złotego dna”, bo reżyser nie ma się czego wstydzić. Krańcowo schematyczna historia młodego, jeszcze niezdegenerowanego kierowcy gigantycznej wywrotki, który nie da się zwieść na manowce kombinatorom i bumelantom, została opowiedziana przez Menzla w sposób zapierający dech. Ani cenzura nie mogła się czepiać reżysera, skoro realizował odgórne wytyczne, ani tym bardziej widz, któremu genialny artysta dał przewrotną balladę o ludziach z gruntu skazywanych przez system na krętactwo i podwójną moralność. Bo skoro oficjalnie nie można kupić materiałów na budowę domku, to co w końcu pozostaje poza wyprowadzeniem ich z państwowej budowy?

Każdy z tych filmów to kolejny przykład kina kunsztownej anegdoty, kryjącego w sobie wiele niespodzianek. Wspaniała jest dokonana przez Jaromila Jireša ekranizacja słynnego „Żartu” Milana Kundery. Tragicznie doświadczonemu bohaterowi nie udaje się dokonać zemsty na koledze donosicielu, przez którego „czujność organizacyjną” wyleciał z uczelni i spędził sześć lat poniżenia w karnych kompaniach. Pod maską moralizatorstwa – zemsta, jak wiadomo, nie popłaca – twórca wyraźnie obnaża mechanizm niezmiennie promujący pozbawione moralnego kręgosłupa służalcze jednostki.

Do traumy lat wojny odwołują się m.in. klasyczne już pozycje, jak oscarowy „Sklep przy głównej ulicy” Jana Kadara i Elmara Klosa czy wspaniale zaadaptowana na ekran przez Karela Kachynę „Śmierć pięknych saren” według Oty Pavela.

Czeskie kino to również inteligentna rozrywka. Bezpretensjonalny śmiech zapewni komedia „Kelner, płacić!” Ladislava Smoljaka, ale i rewelacyjne parodie rozmaitych gatunków, jak „Kto chce zabić Jessii?” Václava Vorlička (komiks), „Adela jeszcze nie jadła kolacji” Oldřicha Lipskýego (kryminał) albo „Jutro wstanę rano i oparzę się herbatą”Jindřicha Poláka (science fiction). Nieodmiennie wdziera się do nich swojski ton kpiarski, spod znaku Jaroslava Haška. Filmowe parodie pod pozorem przedrzeźniania zachodniego stylu życia były jedną z niewielu możliwości dotknięcia tak krytykowanego „zakazanego owocu”.

Kino czeskie bawi, wzrusza, porusza, zastanawia. Upływ lat zda się go nie imać. Warto sprawdzić.

Dorobek tej jedynej w swoim rodzaju, słynnej w świecie czeskiej szkoły filmowej – czy też, jak chcą inni, czeskiej nowej fali – przypomniała Agencja Artystyczna MTJ, sukcesywnie wydając go na 23 krążkach DVD.

Apogeum tej twórczości, w większości młodych, debiutujących reżyserów, przypadło na lata 60. i 70. Rozliczali się z ówczesną, niełatwą rzeczywistością społeczną Czechosłowacji, ale i z przejściami II wojny światowej. Robili to, oczywiście, na miarę możliwości, uciekając od konkretu w satyrę obyczajową, groteskę czy też absurd. Ich dzieła nabierały przez to niezapomnianego, poetyckiego wymiaru. Urastały do uniwersalnej metafory świata, którego czającą się wszędzie grozę rozładować może już tylko śmiech.

Pozostało 82% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu