Rosną nam nowe talenty

Janusz Kijowski, reżyser, dyrektor programowy festiwalu Młodzi i Film

Publikacja: 04.06.2009 06:52

Janusz Kijowski

Janusz Kijowski

Foto: Fotorzepa

[b]RZ: Śledzi pan to, co dzieje się w najnowszym polskim kinie?[/b]

[b]Janusz Kijowski:[/b] Całe swoje życie filmowe poświęcałem debiutom i debiutantom, pomagałem początkującym filmowcom, z myślą o nich tworzyłem Studio Irzykowskiego. Doczekałem chwili tworzenia Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, który nareszcie w polskim systemie dotowania filmów stworzył odrębne tzw. okienka finansowania. Początkujący twórcy nie muszą już ustawiać się więc do tego samego „okienka”, co Andrzej Wajda, Krzysztof Zanussi, Feliks Falk albo Filip Bajon. Młodzi korzystają z mniejszych, ale za to pewnych budżetów. W niedawno powstałym Studiu „Młodzi i Film’ im. Andrzeja Munka również mogą powstawać krótsze formy fabularne.

W Stowarzyszeniu Filmowców Polskich pilotujemy razem ze szkołami filmowymi program „30 minut”, stwarzający dodatkową możliwość próbowania swoich sił w fabule. To trudny format, ale i w takich filmach można popisać się swoją wyobraźnią. To wszystko zupełnie zmieniło pejzaż startu zawodowego. Debiutów jest dziś bardzo dużo, od kilku lat nie było takiego boomu filmów krótkich i dłuższych, fabularnych, dokumentalnych i animowanych. Festiwal koszaliński stał się miejscem konfrontacji, można tam zobaczyć, co będzie się działo w polskim kinie za kilka lat, w jakim kierunku pójdzie nasza kinematografia. I chociaż pogniewałem się z kinem pięć lat temu, podjąłem się pracy przy tym festiwalu, bo jest kontynuacją wszystkiego, co robiłem do tej pory – poza własnymi filmami.

[b]Spodobała się panu?[/b]

O, tak. Po obejrzeniu setek zgłoszonych na festiwal filmów uważam, że pejzaż młodego polskiego kina jest ciekawy, rosną nam nowe talenty, osobowości twórcze. Nie wszystkim się uda, oprócz talentu trzeba mieć też w tym zawodzie sporo fartu. Jest spora grupa bardzo interesujących ludzi na ostatnich latach w szkołach filmowych albo absolwentów tych uczelni.

Byleby mieli gdzie swoje filmy pokazywać. Najcieńszym uchem igielnym polskiego filmu jest dziś dystrybucja, a zwłaszcza dystrybucja filmów nieprzeznaczonych do seansów kinowych. Jedynym sprzymierzeńcem w tej kwestii była kiedyś telewizja. Dziś mamy jednak albo półfaszystowską telewizję publiczną, albo stacje komercyjne niespecjalnie zainteresowane takim repertuarem. Jest TVP Kultura – to świetna stacja, ale grzęźnie w niedoborze środków na realizację programu.

[b]Widzi pan wyjście z tej sytuacji?[/b]

Jedynym rozwiązaniem jest misja telewizji publicznej. Takie filmy powinny śmigać w pierwszym i drugim programie telewizji publicznej i TVP Kultura. Kiedyś Andrzejowi Fidykowi udało się przekonać prezesów telewizji, by w dobrej porze oglądalności emitowano filmy dokumentalne, a to rozładowywało napięcia między twórcą a widzem, do którego inaczej nie można było dotrzeć. Fantastycznie byłoby, gdyby kiedyś telewizja publiczna wróciła do swoich podstawowych zadań. Jakimś sposobem pokazywania takiej twórczości są festiwale – Krakowski Festiwal Filmowy, Młodzi i Film, Era Nowe Horyzonty z sekcją dokumentalną i krótkometrażową. Ale festiwal to jednorazowe wydarzenie, specyficzna i niewielka publiczność.

[b]A jakie filmy obejrzy koszalińska publiczność festiwalowa?[/b]

W tych filmach, szczególnie dokumentalnych, jest jakieś świadectwo czasu. Nabiorą znaczenia za kilka – kilkanaście lat, uruchamiają wiele dzwonków alarmowych. Będziemy je wtedy oglądać i nie wierzyć własnym oczom, że w takim kraju żyliśmy. Można przyczepiać się do sprawności warsztatowej twórców, ale ich obserwacje są fascynujące.

Ci młodzi ludzie wychwytują słabości naszej demokracji, zapóźnienia cywilizacyjne, anachroniczny, niemal feudalny stosunek do kobiet, problemy wykluczenia innych – mniejszości, odmieńców, biednych. Fabuły w dużej mierze opierają się na obserwacjach naszej rzeczywistości, mało jest w nich ciągot artystowskich. Oglądamy więc wiele realistycznych sytuacji, obrazów, konfliktów, które młodzi twórcy biorą z życia, z przyglądania się swojemu otoczeniu, swoim rodzinom.

[b]Kino społeczne znów jest w łaskach?[/b]

Tak. Związany byłem za młodu z kinem moralnego niepokoju i dziś widzę, że nie był to jednorazowy wybryk. Nie słabnie zapotrzebowanie na film nie polityczny, nie publicystyczny, ale społeczny, wrażliwy na ludzką krzywdę. Ten powrót do takiego kina bardzo mnie cieszy.

[b]Jak się ma dziś animacja?[/b]

Kwitnie, wręcz króluje w wielu dziedzinach. Powstają długometrażowe filmy animowane puszczane w kinach, animacja wkracza do fabuł. Grafika komputerowa odejmuje połowę roboty scenografom. Na temat animacji w konkursie nie będę się jednak rozwodził, bo nie jestem ekspertem w tej dziedzinie. Mogę jedynie powiedzieć, że widzę ogromny postęp w dziedzinie technik animacyjnych.

Polscy animatorzy wyraźne dostali kopa do działania po sukcesie Bagińskiego. Nagle się okazało, że animacja może być dziełem sztuki, że warto w nią inwestować czas i pieniądze. Anegdoty, które opowiadają młodzi animatorzy, są zwykle bardzo proste, choć i tu zdarzają się perełki. Takie, jak w rysunkach Mleczki, Sawki lub Raczkowskiego, zachwycających nie kreską, ale celnym ujęciem życia w jednym kadrze.

[b]Laureaci festiwalu w Koszalinie będą mieli szansę na sukces?[/b]

Jesteśmy takim dziwnym krajem, że jak ktoś dostanie nagrodę, to potem ma szlaban na pracę i przez kilka lat w ogóle nic nie robi. Dotyczy to reżyserów, aktorów, scenarzystów i operatorów, pewnie debiutantów też.

Powinienem więc powiedzieć – broń Boże nie aspirujcie do nagród, choć mamy fantastyczne jury obu sekcji: pełno- i krótkometrażowej. Chciałbym odwrócić ten trend, by nagroda w Polsce coś znaczyła, by artysta cieszył się nie tylko dyplomem albo symboliczną sumą pieniędzy. Może kiedyś laury festiwalowe spowodują, że do twórców zwrócą się producenci, zaoferują im pomoc przy kolejnych projektach. Daleko nam jednak do takiego idealnego systemu. Polskie piekło jest silniejsze od naszych marzeń.

[i]rozmawiała Anna Bugajska[/i]

Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów