"Nie chcę być fotografem wojennym"

Justyna Mielnikiewicz należy do grona pięciorga polskich fotografów nagrodzonych w tym roku w prestiżowym konkursie World Press Photo. Jej fotoreportaż z wojny w Gruzji zdobył II miejsce w kategorii „Ludzie w wiadomościach”.

Aktualizacja: 08.06.2009 12:36 Publikacja: 08.06.2009 12:15

Justyna Mielnikiewicz – ludzie i wydarzenia – życie w Gruzji

Justyna Mielnikiewicz – ludzie i wydarzenia – życie w Gruzji

Foto: materiały prasowe

Autorka zdjęć od siedmiu lat mieszka w Tbilisi, a jej fotografie ukazują się regularnie zarówno w polskiej prasie ("Newsweek Polska"), jak i zagranicznej (np. "New York Times"). Z okazji otwarcia wystawy World Press Photo 2009 w Warszawie udało nam się porozmawiać z Justyną o jej pracy i wyróżnieniu w konkursie.

[b]Od ogłoszenia wyników konkursu World Press Photo 2009 minęło już trochę czasu. Czy dziś może pani powiedzieć, że znalezienie się w gronie zwycięzców wpłynęło na pani sytuację zawodową i prywatną?[/b]

Prywatną na pewno nie. Zawodową - trudno mi powiedzieć - wystawa zdjęć finałowych „żyje” przez cały rok. Potem nagrodzone fotografie publikowane są w książce "World Press Photo", więc moja praca jest ciągle widoczna. Poza tym, ja po otrzymaniu nagrody nie zrobiłam żadnej specjalnej promocji siebie, a chyba powinnam. Myślę, że jeszcze nie jest za późno. Na razie pewnie skupię się na tym, by fotoedytorzy z różnych gazet na świecie wiedzieli, że jestem w Gruzji i nad czym pracuję.

[b]Jak pani czuje - czy to, gdzie się mieszka i jaką ma się płeć, może mieć wpływ na karierę fotografa?[/b]

Płeć na pewno nie ma wpływu. Miejsce może mieć, ale żyjemy w takich czasach ze nikt nie jest przywiązany do miejsca swego urodzenia. Jest internet, który stał się dla nas oknem na świat. Ważne by patrzeć przez nie gdzieś dalej. Zawsze powtarzam młodym fotografom, żeby nie myśleli o tym, iż tylko pobyt na wojnie gwarantuje sukces. Najlepiej jest pracować na swoim podwórku.

Ja od siedmiu lat mieszkam w Gruzji i przygotowuję dokumentalny projekt o południowym Kaukazie. Wojna, która akurat zdarzyła się tu, gdzie pracuję, to zawsze tylko pewien wycinek rzeczywistości. Mnie natomiast nigdy nie interesowało bycie fotografem wojennym czy wydarzeniowym. Chcę swoimi fotografiami opowiedzieć jakąś historię i pokazać kontekst wydarzeń.

[b]Wśród zdjęć nagrodzonych w tym roku zdecydowanie mniej jest kadrów z pierwszej linii frontu. Czy pani zdaniem jury robi się z czasem coraz bardziej otwarte na świat?[/b]

Myślę raczej, że więcej jest miejsca na opowiadanie o świecie w inny sposób. Więcej osobistych reportaży opowiedzianych w nietypowej stylistyce. Moja historia z konfliktu w Gruzji - z tego co wiem - została zauważona wśród innych, bo pokazałam w niej wojnę bez krwi. Dla mnie to była bowiem historia ludzi którzy się zagubili, których świat zawalił się w przeciągu jednego dnia.

Czytaj też [link=http://www.zw.com.pl/artykul/29,370228_Wiecej_zycia__mniej_krwi_i_przemocy.html]Więcej życia, mniej krwi i przemocy[/link]

[i]Od 8 czerwca do 1 lipca zdjęcia Justyny, oraz inne fotografie nagrodzone w World Press Photo oglądać można za darmo na pierwszym piętrze Złotych Tarasów w godzinach pracy centrum handlowego (od poniedziałku do soboty w godz. 10-22, niedziela w godz. 10-20).[/i]

Film
„Fenicki układ” Wesa Andersona: Multimilioner walczy o przyszłość
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Film
Hermanis piętnuje źródło rosyjskiego faszyzmu u Dostojewskiego. Pisarz jako kibol
Film
Polskie dokumentalistki triumfują na Krakowskim Festiwalu Filmowym
Film
Nie żyje Loretta Swit, major "Gorące Wargi" z serialu "M*A*S*H"
Film
Cannes 2025: Złota Palma dla irańskiego dysydenta