Negatywny szok

Kanadyjska autorka Naomi Klein traktowana jest przez lewicę jako wyrocznia w sprawie globalizacji, sprawiedliwości społecznej i manipulowania ludźmi

Aktualizacja: 27.04.2010 19:44 Publikacja: 26.04.2010 15:23

Negatywny szok

Foto: materiały prasowe

Kanadyjska autorka Naomi Klein traktowana jest przez współczesną lewicę jako wyrocznia w sprawie globalizacji, korporacji, kapitalizmu, sprawiedliwości społecznej, manipulowania ludźmi, słowem wszystkiego, co składa się na nurtujące nas wszystkich pytanie: Kto tym wszystkim rządzi i dlaczego nie ja?

"Mało jest książek, które pomagają nam zrozumieć obecne czasy. 'Doktryna szoku' do nich należy" - napisał brytyjski dziennik The Guardian w recenzji dzieła sprzed trzech lat, które ponoć należy do najważniejszych pozycji ostatniej dekady.

"Kto chce zrozumieć co się dzieje ze światem, musi wiedzieć, skąd wzięła się i jak działa opisana w tej książce neoliberalna szokowa doktryna modernizacyjna" - pisał Jacek Żakowski.

Mus, to mus. Chcę wiedzieć, więc przeczytałem książkę, a teraz jeszcze dla utrwalenia materiału poszedłem do kina na pokaz filmu nakręconego przez znanego brytyjskiego reżysera Michaela Winterbottoma (m.in. "Aleja snajperów", "Droga do Guantanamo") filmu dokumentalnego na podstawie książki Naomi Klein.Właśnie wszedł na polskie ekrany. O nim za chwilę, na początek wróćmy do książki Klein.

"Doktryna szoku", to - w największym skrócie - opis metody stosowanej przez teoretyków bandyckiej wersji wolnego rynku (w roli głównej Milton Friedman i Chicago Boys) i rekiny kapitalizmu (międzynarodowe korporacje) w porozumieniu z politykami w celu zniewolenia ludzkości. Chodzi o to, że wolnorynkowcy cynicznie wykorzystują zamachy stanu, akty terroryzmu, katastrofy naturalne i inne tragedie, by przeprowadzać na masową skalę programy prywatyzacyjne, które zmieniają świat nie do poznania. Pod wpływem szoku spowodowanego katastrofą ludzie tracą orientację, zapominają co jest dla nich dobre i godzą się potulnie (a jak się nie godzą, to są zmuszani podstępem albo terrorem) na zwolnienia z pracy, cięcia wydatków publicznych i masowe prywatyzacje.

Największe oskarżenie wysuwa Klein pod adresem takich szermierzy "kapitalizmu katastroficznego" (disaster capitalism) jak Pinochet, Reagan, Thatcher, Bush, Blair, Sachs, Blacerowicz. Pinochet obalił demokratyczny rząd w Chile i stosował terror wobec przeciwników politycznych po to, by we współpracy z Miltonem Friedmanem wprowadzić wbrew woli narodu wolny rynek. Thatcher wykorzystała wojnę o Falklandy po to, by z zniewolić i zniszczyć związki zawodowe. Blair i Bush wymyślili broń masowego rażenia w Iraku i zagrożenie Saddamem Husajnem, po to, by ograniczyć wolności obywatelskie i dać zarobić firmom z sektora bezpieczeństwa.

Według autorki istnieje ścisła analogia między eksperymentami psychiatrycznymi takimi jak terapia szokowa stosowana w latach 50. w USA pod nadzorem CIA w celu prania mózgu pacjentom, mordowaniem więźniów politycznych przez reżim Pinocheta, torturami amerykańskich żołnierzy w Iraku a filozofią ekonomiczną Miltona Friedmana i jej wykorzystaniem przez reżimy w krajach autorytarnych (oraz wolnorynkowych oszołomów w krajach demokratycznych) przy poparciu CIA, armii amerykańskiej i międzynarodowych korporacji.

W ponad 500 stronicowej książce autorka wspiera swoją tezę bogatą dokumentacją, efektownym stylem pisarskim, pasją, która nadaje jej radykalizmowi świeżość i lekkość i to wszystko sprawia, że dla wielu czytelników myśli autorki wydają się nowatorskie, dogłębne i słuszne. Metafory wyglądają jak fakty, fakty wydają się bezsporne, wiadomo kto jest dobry, kto zły i dlaczego zło mogło zwyciężyć. System Naomi Klein jest spójny podobnie jak kilka innych współczesnych ideologii, które tłumaczą świat kompletnie i bez zbędnych wątpliwości, np. feminizm albo religia ekologiczna. Ich zasady porządkujące są proste i dla każdego zrozumiałe - feminizm: winę za nieszczęścia ludzkości ponosi patriarchat, rozwiązanie – ograniczenie władzy mężczyzn; ekologia: winę za zło na ziemi ponosi człowiek, rozwiązanie – ograniczenie roli człowieka na ziemi; „doktryna szoku“: winę za nędzę ludzi ponosi nieregulowany wolny rynek, rozwiązanie – ograniczenie wolnego rynku. Jeśli przyjmiemy takie założenie wstępne, to reszta sama się składa w całość.

Rysy na tej konstrukcji pojawiają się, gdy przestaniemy traktować tezy Klein jak niepodważalną prawdę. Nie ma wątpliwości, że wywoływanie strachu i wykorzystywanie szoku po różnego rodzaju katastrofach jest jedną z ulubionych taktyk polityków, działaczy społecznych, aktywistów. Jednak nie zaczęło się to od końca wojny, tylko zawsze tak było: z kryzysu zrodziła się władza bolszewików w Rosji, narodowa katastrofa wystrzeliła do władzy Hitlera. Spostrzeżenie, że władza lubi wykorzystywać kryzysy, albo, że kryzys może być szansą na odbicie od dna jest, powiedzmy oględnie, dalekie od odkrywczego. Wie kto każdy, kto dna dotknął.

Nie jest również prawdą, że manipulowanie strachem ludzi to domena zarezerwowowana dla wolnorynkowej prawicy. Nie rozumiem dlaczego Klein nie uznaje za „szokujące“ planów ograbienia podatników z miliardów dolarów przez korporacje bogacące się na efektach zapowiedzi zmian klimatu na ziemi. Przecież to wymarzona ilustracja jej tezy o otumanianiu ludzi, odbieraniu im demokratycznego prawa głosu, przejmowaniu przez prywatne firm pieniędzy publicznych, zmianie systemu gospodarczego w interesie konkretnych polityków i ich biznesowych sojuszników.

Klein nie ma również nic do powiedzenia na temat przemysłu pomocowego - tej sfery współczesnej gospodarki, której działalność bezpośrednio zależy od katastrof i której skuteczność oceniana jest według ilości zużytych środków - czym więcej pieniędzy podatników zostanie wydanych, tym lepiej działa dana organizacja pomocowa. Wcieleniem zła jest wyłącznie wolnorynkowy kapitalizm, a wszelkie lewicowe odmiany stosowania "doktryny szoku" z definicji nie mieszczą się w opisie.

Klein jest równie błyskotliwa, co powierzchowna w analizie takich zjawisk jak taczeryzm. Nie wspomina w jakich okolicznościach doszła do władzy pani Thatcher (rozkład Partii Pracy, degrengolada gospodarcza kraju), ani skąd wzięło się poparcie dla niej. Sugerowanie, że wojna o Falklandy była decydującym czynnikiem dla wyjaśnienia fenomenu jej popularności przez całe lata 80. jest nieporozumienim. Jej siła brała się z braku sensownej alternatywy politycznej (Partia Pracy była dla Brytyjczyków niewybieralna) i umiejętności oddania władzy zwykłym ludziom - czy obywatele dobrze na tym wyszli to oddzielna kwestia. Oczywiście do dziś są w Wielkiej Brytanii ludzie, którzy twierdzą, że Thatcher działała wbrew społeczeństwu, a cały naród popierał lidera związkowców Arthura Scargilla, co jest oczywistym nonsensem.

Jeśli chodzi o wojnę w Iraku Klein powiela lewicowe klisze na temat "wojny o ropę". Nie stawia właściwych pytań na temat „prywatyzacji wojny“ (może prywatni najemnicy to nie efekt wolnorynkowej obsesji Busha, ale jego braku kompetencji, słabości amerykańskiej władzy, chęci uniknięcia odpowiedzialności za efekty własnych decyzji?).

Zrzucanie winy na MFW i Bank Światowy za fiasko polityki gospodarczej Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC) w RPA po 1994 roku jest groteskowym nadużyciem (może coś na temat korupcji i rokładu ANC?, nieudolności władz? żałosnej prezydentury Mbekiego?). Opisując kryzys jaki wywołała terapia szokowa Balcerowicza Klein zatrzymuje się – jak większość jego krytyków – na początku lat 90. O tym, że dziś wszystkim grupom społecznym w Polsce żyje się lepiej min. dzięki metodom wówczas zastosowanym - nie wspomina, bo zgodnie z jej doktryną szok powoduje wyłącznie nędzę i spustoszenie.

Gdy pisze o huraganie Katrina czy tsunami na Sri Lance przyjmuje niczym nie udokumentowaną tezę, że naprawianie starej biedy jest lepsze niż budowanie nowego porządku od podstaw. Dla kogo lepsze? Dlaczego katastrofa nie miałaby być traktowana jako szansa dla je ofiar? Klein stosuje obrazki prania mózgów i elektrowstrząsów jako metaforyczne ostrzeżenie przed naporem kapitalistów, których celem jest rekonstrukcja lokalnych społeczności. A co jeśli te społeczności chciałyby zostać zrekonstruowane przez kapitalistów bo mają dość życia za dolara dziennie, spania na klepiskach i pracy po 15 godzin na dobę? Nawet w Polsce mamy przykłady miast (np. Wrocław), które wykorzystały ze znakomitym skutkiem tragiczną powódź 1997 roku. I chwała im za to.

Pod pozorem ataku na wolnorynkowy dogmat Naomi Klein w istocie tęskni do anachronicznej lewicowej wizji raju na ziemi - polityki konsensusu, harmonii klas, systemu społecznego i gospodarczego w której reguły ustanawia państwowa biurokracja i ideologiczna elita. W takich krajach jak np. Wielka Brytania ten anachronizm przejawia się w tęsknocie za wzmocnieniem roli związków zawodowych (mimo, że prawie nikt nie chce do nich wstępować) i przekonaniu, że więcej publicznych szkół i szpitali załatwi problem beznadziejnego szkolnictwa i fatalnej służby zdrowia.

W Polsce wstęp do Kleinowskiego raju zapewnia rewizja historii przełomu roku 1989 osparta na tezie, że politycy mieli wówczas do wyboru cały zestaw rewelacyjnych planów reform, jednak na skutek nacisków USA, własnych wolnorynkowych obsesji i chęci zniewolnia narodu wybrali plan Sachsa-Balcerowicza, choć mogli przecież wybrać mityczną „trzecią drogę“. Zamiast "doktryny szoku" mogliśmy mieć "doktrynę ładu", ale Friedman z Balcerowiczem nie pozwolili. Obsesyjni głosiciele spisku wymyślonego przy Okrągłym Stole przez komunistów razem z liderami demokratycznej opozycji, to w porównaniu z Naomi Klein trzeźwi realiści.

Film "Doktryna szoku" miał być w założeniu dodatkiem do książki, jej interpretacją i zapewne również metodą popularyzacji tez autorki. Od razu warto odnotować, że Naomi Klein wycofała swoje nazwisko z grona autorów filmu (mimo że kilkakrotnie pojawia się na ekranie) szybko orientując się, że Winterbottom szykuje widzowi autentyczny szok w połączeniu z nieuniknioną katastrofą dla pisarki. Tezy Klein są prowokacyjne, ale warte debaty, jej gniew autentyczny, metafory obrazowe.

Film Winterbottoma to szokująco nieudolny propagandowy gniot pełen banałów, zagrywek rodem z radzieckich produkcyjniaków, chaosu myślowego, którego nawet przy najlepszej woli nie da się uporządkować. Składa się z archiwalnych zdjęć i sloganów politycznych wybranych przez autora zapewne z myślą o ludziach, którzy przeszli wcześniej ideologiczne pranie mózgów i nie są zdolni myśleć samodzielnie. Jeśli ktoś wytrwa do końca filmu, zrozumie jak mogli się czuć pacjenci doktora Ewena Camerona po serii elektrowstrząsów.

Komentator dziennika The Independent Johann Hari (skądinąd wielbiciel książki Klein) trafił w punkt, gdy napisał: "To tak jakby kretyn opowiedział książkę Klein drugiemu kretynowi, który następnie zrobił o tym film". Co zresztą wróży filmowi Winterbottoma sukces w Polsce zwłaszcza wśród hunwejbinów wielkomiejskiej lewicy, dla których dzieła Michaela Moore'a i Olivera Stone'a są szczytem politycznej przenikliwości, mądrości i nonkonformizmu.

Kanadyjska autorka Naomi Klein traktowana jest przez współczesną lewicę jako wyrocznia w sprawie globalizacji, korporacji, kapitalizmu, sprawiedliwości społecznej, manipulowania ludźmi, słowem wszystkiego, co składa się na nurtujące nas wszystkich pytanie: Kto tym wszystkim rządzi i dlaczego nie ja?

"Mało jest książek, które pomagają nam zrozumieć obecne czasy. 'Doktryna szoku' do nich należy" - napisał brytyjski dziennik The Guardian w recenzji dzieła sprzed trzech lat, które ponoć należy do najważniejszych pozycji ostatniej dekady.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Film
Nieznane wywiady papieża Franciszka
Film
Bono gwiazdą Cannes. Na festiwalu odbędzie się premiera dokumentu o muzyku U2
Film
Film o kocie, który ucieka po gigantycznej powodzi, podbił świat
Film
Już dzisiaj poznamy laureatów SCRIPT PRO! | 6 dzień 18.Mastercard OFF CAMERA
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Film
Już dzisiaj poznamy laureatów SCRIPT PRO! | 6 dzień 18.Mastercard OFF CAMERA
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne