Jednak film z Flynnem udowodnił, że opowieść o łuczniku, który grabił bogatych, by rozdawać biednym, jest na tyle pojemna, że można w nią wpisać niemal dowolne przesłanie oddające atmosferę danej epoki. Dlatego historycy kina zwracają uwagę, że Robin a la Flynn – ilekroć przemawiał do swojej wesołej kompanii – prezentował postawę izolacjonistyczną, typową dla amerykańskich nastrojów poprzedzających wybuch II wojny światowej.
Wpływ na zmianę wizerunku Robina miała także epoka dzieci kwiatów i wietnamska wojna. W 1976 roku pojawił się na ekranach „Powrót Robin Hooda”, w którym łucznik z Sherwood był zmęczonym facetem w sile wieku. Radość i wigor wyparowały. Tak, jakby dotarło do niego, że bieganie w młodości po lasach i łupienie wielmożów było jedynie infantylną igraszką, przez które zmarnował życie. Pod płaszczykiem pastiszu legendy, film z Seanem Connerym jako Robinem i piękną Audrey Hepburn w roli lady Marian stanowił gorzkie rozliczenie z erą hippisów. Bohater, wracający po latach do Sherwood, przypominał rozczarowanego wietnamskim konfliktem weterana, próbującego bezskutecznie odnaleźć swoje miejsce w społeczeństwie.
[srodtytul] Bohater z ofertą dla każdego [/srodtytul]
Zupełnie inny nastrój towarzyszył „Robin Hoodowi – księciu złodziei”, który miał premierę 1991 roku. Tym razem liczyła się romantyczna otoczka i oszałamiająca przygoda. W Robina wcielił się Kevin Costner. Gwiazdor, będący wtedy u szczytu kariery, dokazywał w filmowym Sherwood niczym Douglas Fairbanks i Erroll Flynn razem wzięci. Jednak film został głównie zapamiętany ze względu na wzruszającą balladę w wykonaniu Bryana Adamsa i postać czarnoskórego muzułmanina Azeema (Morgan Freeman), który towarzyszył Robinowi. W ten sposób legendarny banita promował religijną tolerancję i kulturową różnorodność, nie przypuszczając, że 10 lat później dojdzie do zderzenia cywilizacji.
„Robin Hood” w ujęciu Ridleya Scotta i Russella Crowe’a – w przeciwieństwie do sławnego poprzednika – świetnie zdaje sobie sprawę z chaosu, w jakim pogrążył się świat. Uświadomił sobie, że władcy nie prowadzą poddanych w dobrym kierunku, wikłając ich w lokalne i globalne konflikty. Dlatego przejawia polityczne ambicje. Jest w nim pasja trybuna ludowego, doświadczenie frontowego żołnierza i mądrość męża stanu. To znakomity kandydat nie tylko na przywódcę średniowiecznej Anglii, ale także osłabionego kryzysem Zachodu z końca pierwszej dekady XXI wieku.
– Robin Hood ma ofertę dla każdego – mówi Thomas Hahn, profesor Uniwersytetu Rochester, autor konferencji „Robin Hood: medialne zwierzę”. – Jedni widzowie dostrzegą w nim przeciwnika silnej władzy centralnej i podatków, indywidualistę oraz liberała. Inni człowieka wrażliwego społecznie, który troszczy się o słabszych. Lewicowca mającego na uwadze przede wszystkim sprawiedliwy podział dobra narodowego. Robin Hood ucieleśnia wszystkie pozytywne wartości, o jakich jesteśmy w stanie pomyśleć. Dlatego jest bohaterem.