Robin Hood mężem stanu

Światowa premiera „Robin Hooda” w Cannes. Nowy film o łuczniku z Sherwood zmienia jego wizerunek. Beztroskiego banitę zastąpił bojownik o prawa obywatelskie.

Aktualizacja: 13.05.2010 14:39 Publikacja: 12.05.2010 13:46

„Robin Hood”

„Robin Hood”

Foto: UIP

„Powstańcie i powstańcie raz jeszcze, aż jagnięta staną się lwami” – powtarza Robin Hood w filmie Ridleya Scotta, nawołując poddanych angielskiej korony do nieposłuszeństwa wobec władzy bezwzględnie wykorzystującej naród.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9146,1,478747.html]Cannes - fotostory [/link][/wyimek]

Na twarzy Russella Crowe’a – grającego tytułową rolę – widać zgorzknienie. Jego bohater przeszedł piekło krucjat. Ma ręce we krwi, dość wojny i królów chętnie posyłających żołnierzy na rzeź, by zaspokoić chore pragnienie chwały. Nowy Robin aspiruje do roli lidera narodowej wspólnoty, który chce walczyć o wolność, godność i sprawiedliwość. Nie ma w sobie nic z wesołego awanturnika.

[srodtytul]Facet w rajtuzach [/srodtytul]

Taki wizerunek łucznika z Sherwood rozsławiła przed niemal 90 laty superprodukcja z Douglasem Fairbanksem. Gwiazdor ery kina niemego świetnie sprawdzał się w rolach wymagających cyrkowej sprawności. Tak było również w 1922 roku. W wykonaniu Fairbanksa banita o złotym sercu z gracją fechtował i skakał po drzewach. Film był przede wszystkim akrobatycznym kinem akcji, podobnie jak „Przygody Robin Hooda” z 1938 roku, w których główną rolę zagrał Errol Flynn, czołowy amant złotego okresu Hollywood z przełomu lat 30. i 40. ubiegłego wieku. Aktor wystąpił w rajtuzach, zielonym kubraczku i kapelusiku z piórkiem, przypominając baśniowego elfa. Po latach sparodiował go Mel Brooks w komedii „Robin Hood – faceci w rajtuzach”.

Jednak film z Flynnem udowodnił, że opowieść o łuczniku, który grabił bogatych, by rozdawać biednym, jest na tyle pojemna, że można w nią wpisać niemal dowolne przesłanie oddające atmosferę danej epoki. Dlatego historycy kina zwracają uwagę, że Robin a la Flynn – ilekroć przemawiał do swojej wesołej kompanii – prezentował postawę izolacjonistyczną, typową dla amerykańskich nastrojów poprzedzających wybuch II wojny światowej.

Wpływ na zmianę wizerunku Robina miała także epoka dzieci kwiatów i wietnamska wojna. W 1976 roku pojawił się na ekranach „Powrót Robin Hooda”, w którym łucznik z Sherwood był zmęczonym facetem w sile wieku. Radość i wigor wyparowały. Tak, jakby dotarło do niego, że bieganie w młodości po lasach i łupienie wielmożów było jedynie infantylną igraszką, przez które zmarnował życie. Pod płaszczykiem pastiszu legendy, film z Seanem Connerym jako Robinem i piękną Audrey Hepburn w roli lady Marian stanowił gorzkie rozliczenie z erą hippisów. Bohater, wracający po latach do Sherwood, przypominał rozczarowanego wietnamskim konfliktem weterana, próbującego bezskutecznie odnaleźć swoje miejsce w społeczeństwie.

[srodtytul] Bohater z ofertą dla każdego [/srodtytul]

Zupełnie inny nastrój towarzyszył „Robin Hoodowi – księciu złodziei”, który miał premierę 1991 roku. Tym razem liczyła się romantyczna otoczka i oszałamiająca przygoda. W Robina wcielił się Kevin Costner. Gwiazdor, będący wtedy u szczytu kariery, dokazywał w filmowym Sherwood niczym Douglas Fairbanks i Erroll Flynn razem wzięci. Jednak film został głównie zapamiętany ze względu na wzruszającą balladę w wykonaniu Bryana Adamsa i postać czarnoskórego muzułmanina Azeema (Morgan Freeman), który towarzyszył Robinowi. W ten sposób legendarny banita promował religijną tolerancję i kulturową różnorodność, nie przypuszczając, że 10 lat później dojdzie do zderzenia cywilizacji.

„Robin Hood” w ujęciu Ridleya Scotta i Russella Crowe’a – w przeciwieństwie do sławnego poprzednika – świetnie zdaje sobie sprawę z chaosu, w jakim pogrążył się świat. Uświadomił sobie, że władcy nie prowadzą poddanych w dobrym kierunku, wikłając ich w lokalne i globalne konflikty. Dlatego przejawia polityczne ambicje. Jest w nim pasja trybuna ludowego, doświadczenie frontowego żołnierza i mądrość męża stanu. To znakomity kandydat nie tylko na przywódcę średniowiecznej Anglii, ale także osłabionego kryzysem Zachodu z końca pierwszej dekady XXI wieku.

– Robin Hood ma ofertę dla każdego – mówi Thomas Hahn, profesor Uniwersytetu Rochester, autor konferencji „Robin Hood: medialne zwierzę”. – Jedni widzowie dostrzegą w nim przeciwnika silnej władzy centralnej i podatków, indywidualistę oraz liberała. Inni człowieka wrażliwego społecznie, który troszczy się o słabszych. Lewicowca mającego na uwadze przede wszystkim sprawiedliwy podział dobra narodowego. Robin Hood ucieleśnia wszystkie pozytywne wartości, o jakich jesteśmy w stanie pomyśleć. Dlatego jest bohaterem.

[link=http://www.festival-cannes.com/]www.festival-cannes.com[/link]

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu