„Kto kontroluje wodę, kontroluje życie, a kto kontroluje życie, ten ma władzę” – mówił teolog Leonard Boff. Dlatego międzynarodowe korporacje, ale także rządy niektórych krajów, chcą sprywatyzować ujścia wody, tak by pobierać opłaty za dostęp do niej. Dla milionów ludzi na całym świecie żyjących na granicy ubóstwa takie rozwiązanie oznacza wyrok śmierci.
Kalkulacje wielkiego biznesu są proste. Wszystko może być towarem, zwłaszcza woda, jeśli obrót nią przynosi krociowe zyski. Tylko przemysł paliwowy i energetyczny generuje większe pieniądze. Amerykański film francuskiej dziennikarki i reżyserki Ireny Saliny przekonuje też, że międzynarodowe firmy dewastują środowisko, niszcząc ujęcia czystej wody.
Woda – w ujęciu Saliny – stała się niebieskim złotem, dobrem pożądanym na równi z ropą. Już wkrótce, według autorki filmu, wojny naftowe mogą zostać zastąpione krwawymi konfliktami o dostęp do zbiorników wodnych.
Dokument powstawał przez pięć lat. „Odwiedziłam wiele krajów, w tym różne państwa afrykańskie oraz Boliwię, Kanadę, Indie, Francję i USA” – mówi reżyserka. Wnioski z jej podróży są zatrważające.
Eksploatowanie naturalnych surowców i globalne ocieplenie prowadzą do zmniejszania się obszarów czystej wody na Ziemi – np. w Kalifornii zabraknie jej w ciągu 20 lat.