Stołeczną imprezę otworzył pokaz „Ósmej strony" brytyjskiego dramaturga, scenarzysty i reżysera Davida Hare'a. – Chciałem pokazać, jak zmieniły się nasze służby specjalne w ciągu ostatniej dekady – mówi „Rz" Hare, który jest gościem warszawskiej imprezy. – Amerykańscy sojusznicy sięgnęli w wojnie z terroryzmem po metody zakazane w Wielkiej Brytanii – m.in. tortury. Dzięki temu otrzymaliśmy cenne informacje. Jednak nasi szefowie MSW i MSZ zaprzeczali w parlamentarnych przemówieniach, że uzyskano je bezprawnie, choć wszyscy wiedzieli, że kłamią.
Życie w kłamstwie
Bohaterem „Ósmej strony" jest Johnny Worricker, wieloletni analityk wywiadu. Pewnego dnia otrzymuje od szefa raport, który ujawnia, że ktoś w brytyjskim rządzie wiedział o torturach i zdobytych w ten sposób danych znacznie wcześniej niż kierownictwo specsłużb. Mimo to nie podzielił się wiedzą, narażając na szwank bezpieczeństwo narodowe. Szef Worrickera wkrótce umiera na zawał, ale analityk – wbrew najważniejszym politykom oraz kolegom po fachu – postanawia dokończyć śledztwo.
– Wystąpiłem w filmie, bo jest realistyczny – mówi „Rz" brytyjski gwiazdor Bill Nighy grający Worrickera. – Pokazuje, że szpiedzy to zwykli ludzie. Tyle że przyzwyczajeni do życia w kłamstwie i nieufności. Czują się wyobcowani nawet we własnej rodzinie.
– Znam kilku – przyznaje David Hare. – Jeden z nich opowiedział mi kiedyś o rozmowie z córką. Wychodziła na spotkanie ze znajomymi, więc zapytała: „Tato, to co mam powiedzieć? Gdzie pracujesz?". Świadomie uczestniczyła w budowaniu jego fałszywej tożsamości. Zdarza się również, że najbliżsi agenta przekreślają własne życie. Mąż byłej szefowej MI-5 rzucił posadę uniwersyteckiego wykładowcy i został stolarzem, by nie narażać bezpieczeństwa państwa.
„Ósma strona" powstała dla telewizji BBC, ale popularność filmu sprawiła, że ruszył w podróż po festiwalach. Zanim trafił do Warszawy, był pokazywany na zamknięcie przeglądu w Toronto. Rośnie koniunktura na historie szpiegowskie.