Film jest zarejestrowaną wersją spektaklu Kantora pokazywanego od trzech lat. Autor nazywa go mszą teatralną. I nie ma w tym określeniu wiele przesady, bo opowieść o swoim życiu uczynił wyznaniem nie tylko sentymentalnym, ale i pięknym. Jest w nim wiele czułości dla spotkanych ludzi, miejsc, w których bywał. A nie jest to oczywiste, bo doświadczył wiele jako syn rosyjskich Żydów urodzony w 1940 roku w Charkowie - w czasie wojny stracił ojca, matka uciekła z nim ostatnim pociągiem przed zagładą z rąk hitlerowców, a w 1968 roku został zwolniony z pracy w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Opolu i zmuszony do opuszczenia Polski. Na emigrację wyjeżdżał z łódzkiego Dworca Kaliskiego... Ze Szwecji, w której osiadł, wrócić mógł dopiero w 1989 roku, ale - jak wspomina - za pierwszym razem nie był jeszcze wówczas w stanie wjechać samochodem do ukochanego Strzegomia, miasta, w którym się wychował i dorastał.
- Nie ma takiego miejsca, które byłoby mi bliższe - mówi w filmie. - Są takie miasta, w których nie mieszkamy od wielu, wielu lat, ale jesteśmy w nich codziennie.
Opowiada o ulicy, która była jego pierwszym zapamiętanym światem. Przed wojną nazywała się Wilhelmstrasse, po wojnie - Roli-Żymierskiego, później - Dzierżyńskiego, a dziś - Paderewskiego. Pozostały mu w pamięci porzeczki, które w przydomowym ogródku posadziła mama i zabawy z polskimi i żydowskimi dziećmi. Nie zapomniał także obrazów przymusowo przesiedlanych Niemców wędrujących z niewielkim dobytkiem, zostawiających nowoprzybyłym zadbane domostwa i ogródki. Mimo traumatycznych przeżyć, w Kantorze nie ma goryczy, ani cienia nienawiści. Rozumie cierpienie i wie, że to część ludzkiego losu. Przywołuje obraz Lusi Widery, niemieckiej matki, która oszalała, gdy dowiedziała się o śmierci pod Stalingradem swego męża-żołnierza. Na utrzymanie swoje i dzieci zarabiała myciem podłóg w polskich domach. To portret kreślony współczuciem i czułością.
- Piękna musiała być przed wojną - mówi ze wzruszeniem Kantor.
Nie nadużywa słów, a zwłaszcza przymiotników. A jednak opowiada o swoim życiu intymnie, poruszająco. - Jestem człowiekiem, szczęśliwym, spełnionym. Pan Bóg prowadził mnie po przecudownych ścieżkach - sumuje. Nie sposób mu nie uwierzyć.