Melancholia na koniec świata

Przeraża mnie koniec świata, choć wiem, że wszystko się kończy. Jeśli nie zniszczymy Ziemi własnymi rękami, to uderzy w nas asteroida albo inne ciało niebieskie.

Publikacja: 15.07.2012 16:00

Melancholia na koniec świata

Foto: Archiwum

Przyjaciel do końca świata, reż. Lorene Scafaria, USA 2012

Jak twierdzą astronomowie, to nie kwestia „czy", ale „kiedy". Wyobrażanie sobie tego, jak to będzie wyglądać, jak będzie umierać ta planeta, nie byłoby w moim przypadku tak natrętne, gdyby nie kino. Bezpośrednim sprawcą strachu przed apokalipsą – w gruncie rzeczy najpierwotniejszego, związanego z lękiem przed niegdyś niewytłumaczalnymi zjawiskami przyrodniczymi i pogodowymi – był u mnie rok temu Lars von Trier. Spektakularnie, a jednocześnie subtelnie i przeszywająco brutalnie pokazał ostatnie dni naszego świata w „Melancholii", gdzie tytułowa planeta wędrowiec weszła w kurs kolizyjny z Ziemią. A teraz w „Przyjacielu do końca świata" Lorene Scafarii przeżywamy to samo, ale łagodniej, często się uśmiechając. Nie może być inaczej, bo w filmie amerykańskiej realizatorki wystąpił komik Steve Carell. Zagrał mężczyznę w sile wieku, którego w obliczu rychłego zderzenia Ziemi z asteroidą porzuca żona. Dla Dodge,a to jednak nie zakończenie, ale początek przełomu, bo pewnego wieczoru odwiedza go – w pewnym sensie – młoda sąsiadka Penny (Keira Knightley). Wspólna ucieczka przed zamieszkami, napięcie, poczucie ostateczności budzą miłość, jaka w innych okolicznościach byłaby nieprawdopodobna. A inni? Zachowują się jak gdyby nigdy nic, odwiedzają rodzinę, wyzwalają się seksualnie, szukają przyjaciół, kupują ubezpieczenia. Ale gdy uczucia stają się mocniejsze i prawdziwsze z każdą sceną, zabawny nastrój nas opuszcza i ustępuje miejsca... melancholii.

Magic Mike, reż. Steven Soderbergh, USA 2012

Tak, znowu ona! I nie tylko u Scafarii, ale jeszcze i u Soderbergha. Choć „Magic Mike" rozgrywa się pośród męskich striptizerów,  nie jest to taki wesoły biznes, jak się by zdawało. I nie jest to też szczyt marzeń tytułowej gwiazdy, świetnie granej przez Tatuma Channinga, z którego biografii reżyser obficie tu skorzystał. Znakomici aktorzy – Matthew McConaughey w roli szefa swojej stajni lokalnych chippendalesów dostanie pewnie nominację do Oscara – zdjęcia, muzyka oraz scenariusz budują tu spektakl i do patrzenia, i do słuchania, i do myślenia.

Dobre chęci, reż. Adrian Sitaru, Rumunia, Węgry 2011

Do refleksji są rumuńskie „Dobre chęci" Adriana Sitaru, nagrodzone w Locarno za najlepszą reżyserię i aktorstwo Bogdana Dumitrache,a. Jego Alex także doświadcza końca świata – swojej bezpiecznej stabilizacji. Matka po wylewie ląduje w szpitalu, syn jedzie do niej z Bukaresztu. I choć na miejscu sytuacja nie wygląda dramatycznie, Alex popada w coraz większą paranoję. By gruntownie polepszyć sobie samopoczucie i zapomnieć o sprawach ostatecznych, można się wybrać na „Facetów od kuchni". Tu tragedią jest dla Jeana Reno, wybitnego kucharza, możliwość utracenia jednej z trzech gwiazdek Michelina. I tym sposobem wracamy do kosmicznej nomenklatury...

Przyjaciel do końca świata, reż. Lorene Scafaria, USA 2012

Jak twierdzą astronomowie, to nie kwestia „czy", ale „kiedy". Wyobrażanie sobie tego, jak to będzie wyglądać, jak będzie umierać ta planeta, nie byłoby w moim przypadku tak natrętne, gdyby nie kino. Bezpośrednim sprawcą strachu przed apokalipsą – w gruncie rzeczy najpierwotniejszego, związanego z lękiem przed niegdyś niewytłumaczalnymi zjawiskami przyrodniczymi i pogodowymi – był u mnie rok temu Lars von Trier. Spektakularnie, a jednocześnie subtelnie i przeszywająco brutalnie pokazał ostatnie dni naszego świata w „Melancholii", gdzie tytułowa planeta wędrowiec weszła w kurs kolizyjny z Ziemią. A teraz w „Przyjacielu do końca świata" Lorene Scafarii przeżywamy to samo, ale łagodniej, często się uśmiechając. Nie może być inaczej, bo w filmie amerykańskiej realizatorki wystąpił komik Steve Carell. Zagrał mężczyznę w sile wieku, którego w obliczu rychłego zderzenia Ziemi z asteroidą porzuca żona. Dla Dodge,a to jednak nie zakończenie, ale początek przełomu, bo pewnego wieczoru odwiedza go – w pewnym sensie – młoda sąsiadka Penny (Keira Knightley). Wspólna ucieczka przed zamieszkami, napięcie, poczucie ostateczności budzą miłość, jaka w innych okolicznościach byłaby nieprawdopodobna. A inni? Zachowują się jak gdyby nigdy nic, odwiedzają rodzinę, wyzwalają się seksualnie, szukają przyjaciół, kupują ubezpieczenia. Ale gdy uczucia stają się mocniejsze i prawdziwsze z każdą sceną, zabawny nastrój nas opuszcza i ustępuje miejsca... melancholii.

Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów