Goły i wesoły

Arkadiusz Jakubik pierwsze potężne pieniądze zarobił w wieku siedmiu lat. Poszły na małego fiata i pralkę. Rodzice trzymali go z daleka od spraw finansowych, za co jest im wdzięczny, bo uważa, że pieniądze psują dzieci.

Publikacja: 04.02.2013 09:46

"Drogówka"

"Drogówka"

Foto: Next Film

Red

Artykuł z archiwum tygodnika "Przekrój"

Jak zarobiłeś pierwsze pieniądze?

Pod koniec liceum dorabiałem w zakładzie betoniarsko-kamieniarskim. Robotę dostałem po znajomości. Specjalizowałem się w nagrobkach z lastriko, parapetach i bloczkach betonowych. W moich rodzinnych Strzelcach Opolskich trochę pomników na cmentarzach postawiłem. Naprawdę nie chcecie wiedzieć, jak się robi lastriko...

Arkadiusz Jakubik gościem audycji "Nie rób scen" - we wtorek o godz. 13.00. Zadaj pytanie na Facebooku.

Szlifowałeś na mokro?

Widzę, że jakieś doświadczenie macie (śmiech). W specjalnym fartuszku, pod bieżącą wodą. Myślę, że kamieniarze byliby świetnymi curlingowcami. To cholernie ciężka, a do tego nisko płatna robota. Ale dzięki niej do dziś jestem w stanie wyszlifować każdy parapet.

A nam się wydawało, że pierwsze pieniądze zarobiłeś znacznie wcześniej. W wieku siedmiu lat – jako gwiazdor filmowy.

Wtedy nawet nie wiedziałem, że zarabiam. Za mój debiut aktorski, czyli „Okrągły tydzień", dostałem równowartość kasy, na którą rodzice musieliby pracować przez dwa lata. W filmie miałem sceny rozbierane. To był chyba najdroższy striptiz w historii polskiej dziecięcej kinematografii. Moje wynagrodzenie poszło na małego fiata i nową pralkę. Syrenka 105 odjechała w siną dal, a przed naszym blokiem stanął piękny pomarańczowy maluszek. Oczywiście z drugiej ręki, bo nie mieliśmy talonu ani znajomego księdza.

Czyli zarobiłeś, ale nic nie wylądowało w twojej kieszeni.

Na szczęście rodzice trzymali mnie z daleka od spraw finansowych. Z moimi synami postępuję podobnie. Uważam, że pieniądze psują dzieci. Kiedy zaczynają zarabiać, kończy im się dzieciństwo. Koleś z „Kevin sam w domu" pewnie coś wie na ten temat.

My wiemy, że zaprzepaściłeś wielką karierę radiową.

Gdybyście mnie usłyszeli we wrocławskim radiu jako serwisowca, zmienilibyście zdanie. Czytanie wiadomości o 5 rano było masakrą. Po paru wpadkach w końcu mnie zwolniono. Przeszedłem do działu reklamy. Zostałem copywriterem, producentem i lektorem spotów radiowych. Człowiek orkiestra. Ustawa o ochronie praw autorskich jeszcze wtedy nie obowiązywała. Hulaj dusza, piekła nie ma. Na luzie można było wykorzystywać utwory Led Zeppelin i Deep Purple w reklamach. Wtedy po raz pierwszy zacząłem zarabiać porządne pieniądze. Odłożyłem nawet na samochód. Był to 14-letni maluch. Jasnozielony. Kupiłem go na giełdzie we Wrocławiu. Przejechałem 200 metrów i padła pompa paliwowa. Następnego dnia wymieniłem pompę i wyjechałem na miasto. Maluch zdechł ponownie. Tym razem centralnie przed moim Domem Aktora. Na kolejną naprawę nie miałem już kasy. Ale nie ma tego złego. Dzięki temu maluchowi zakochała się we mnie moja żona...

Tak lubiła jasnozielony?

To też. Ale któregoś wieczoru wracaliśmy z imprezy i zauważyłem, że w miejscu, gdzie zaparkowałem zepsutego malucha, świeciła pustka. Powiedziałem: „Ukradli mi samochód", a zaraz potem machnąłem ręką i dodałem: „Nieważne, chodźmy na górę". Do mojej przyszłej małżonki dotarło wtedy, że jest ważniejsza od samochodu! Ale to nie koniec historii. Po trzech dniach policja znalazła mojego malucha w rowie. Dostałem zawiadomienie, ale na posterunek pojechałem dopiero po miesiącu. Kazali mi zapłacić za każdy dzień parkowania. Rachunek przekraczał wartość samochodu. Dałem parkingowemu w łapę 150 złotych, żeby ukręcił sprawie łeb. Dostał też malucha (śmiech).

Kolejny samochód wybrałeś staranniej?

Zdecydowanie. Czerwony garbus, na imię miał Bazyli. Najpiękniejszy samochód na świecie, służył nam latami. Przez przerdzewiałe nadkola do środka wlewała się woda. W zimie mieliśmy pod stopami lodowisko. Skorodowały też nagrzewnice, więc waliło spalinami na kilometr. Pamiętam, że pierwszego dnia po przeprowadzce do Warszawy zaparkowałem go pod wynajętym mieszkaniem i do rana zdążył zmienić kolor. Był bielusieńki od zaschniętych ptasich gówien. Szpachelką zrobiłem kwadracik w szybie i pojechałem do pracy w Operetce Warszawskiej.

Byłeś tam etatowym śpiewakiem.

Przez rok. Potem zmienił się dyrektor i wszyscy aktorzy stracili etaty. Parę lat nie mogłem znaleźć stałej pracy. Chwytałem się najróżniejszych pomysłów. Nawet napisałem scenariusze do dwóch odcinków „Klanu". Nie zostały zaakceptowane. Próbowałem też pisać teksty do reklam radiowych. Na przykład dla pewnego ogólnopolskiego radia skrobnąłem kilka spotów. Nie zostały zaakceptowane przez dział reklamy, ale po dwóch tygodniach usłyszałem je na antenie. Ktoś inny przytulił pieniądze.

Kiedy wreszcie wyszedłeś na prostą?

Zacząłem coraz częściej pracować głosem. W końcu wyrobiłem sobie markę jako lektor. Do dzisiaj to procentuje. Ale finansowo pierwszy raz w życiu ustawiło mnie granie w „13 posterunku".

To twój najlepszy interes?

Lepszym jest agencja artystyczna, którą założyłem wiele lat temu. Pierwszym spektaklem wyprodukowanym przez moją Agencję OFF był „Cyrk Monty Pythona". Potem, w 2001 r., mieliśmy premierę „Oskara i Ruth" Ingmara Villqista, w którym gram razem z żoną. Wystawiamy to do dziś. Już 11 lat! Wyobrażacie sobie? Ale tak naprawdę najlepszym biznesem w moim życiu jest przedstawienie „Goło i wesoło", którego byłem reżyserem i współproducentem. Świetny spektakl, a do tego duży sukces komercyjny. Agencja OFF była też współproducentem mojego filmu „Prosta historia o miłości". Wychodzi na to, że najlepiej zatrudniać samego siebie.

Bartosiak & Klinke – Wywiadowcy.pl.

Arkadiusz Jakubik

- 44 lata, aktor, reżyser, scenarzysta filmowy i teatralny. Debiutował jako ośmiolatek w filmie Tadeusza Kijańskiego „Okrągły tydzień". Ukończył PWST we Wrocławiu. Jest żonaty, ma dwóch synów. Ostatnio zagrał w „Drogówce" Wojtka Smarzowskiego, która wchodzi do kin 1 lutego.

Artykuł z archiwum tygodnika "Przekrój"

Jak zarobiłeś pierwsze pieniądze?

Pozostało 99% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów