Wielki Gatsby otworzył Cannes

Kontrowersyjny "Wielki Gatsby" otworzył najważniejszy festiwal filmowy świata - pisze Barbara Hollender z Cannes

Aktualizacja: 16.05.2013 03:41 Publikacja: 15.05.2013 18:47

Leonardo DiCaprio, Carey Mulligan i Baz Luhrmann, czyli amerykański gwiazdor, brytyjska aktorka i au

Leonardo DiCaprio, Carey Mulligan i Baz Luhrmann, czyli amerykański gwiazdor, brytyjska aktorka i australijski reżyser

Foto: AFP/ ALBERTO PIZZOLI

Czarno-biały zdarty napis „Warner Bros" przypomina, że cofamy się do lat 20. poprzedniego wieku. Ale zaraz potem ekran zaczyna się mienić złotem i nabiera głębi. Nakręcony w 3D „Wielki Gatsby" Baza Luhrmanna przypomina lunapark. Wszystko tu świeci, błyska, tonie w jaskrawych barwach i topi się w konfetti.

Zobacz galerię zdjęć

Pokaz w Cannes nie był światową prapremierą. Film wszedł już na amerykańskie ekrany i w czasie pierwszego weekendu zarobił w kinach ponad 50 mln dolarów. Od krytyków zyskał skrajne recenzje. Od zachwytów do całkowitego odrzucenia.

„Może będą tego lata tytuły gorsze – pisał recenzent „The Rolling Stone" Pete Travers – Ale »Gatsby« jest największym rozczarowaniem". Z kolei A.O. Scott z „New York Timesa" chwalił: „Nawet jeśli usłyszycie kiepskie opinie – będziecie się dobrze bawić".

Specjalniedla „Rz"

Robert Redford

zagrał ?Gatsby'ego w 1974 r.

Dziennikarze pytają mnie, co myślę o nowym „Wielkim Gatsbym". Filmu jeszcze nie widziałem, ale mogę powiedzieć, że Leonardo DiCaprio jest świetnym aktorem, a ja nie mam patentu na tę rolę. A powieść Francisa Scotta Fitzgeralda jest tak filmowa, że za ileś lat z pewnością obejrzymy kolejną jej ekranizację.

b.h.

Skrajne oceny

Zabawa jest rzeczywiście niezła. Ale nie dziwię się, że nowy „Gatsby" wywołuje tak skrajne reakcje.

Powieść Francisa Scotta Fitzgeralda trafiała już do kin kilka razy. Jej pierwsza ekranizacja, z 1926 roku, zaginęła bez śladu, ale w swoim czasie nie wzbudziła zainteresowania. Film z 1949 roku położyła obsada: Betty Field nie nadawała się do roli rozkapryszonej i samolubnej Daisy. Legendą stała się dopiero wersja Jacka Claytona z 1974 roku nagrodzona Oscarami za kostiumy i muzykę. Swój sukces zawdzięczała ona przede wszystkim przepychowi inscenizacyjnemu i oczywiście Robertowi Redfordowi. Piorunująco przystojny aktor w nienagannie skrojonych garniturach i luksusowych wnętrzach wyglądał rewelacyjnie. Niósł w sobie tajemnicę, romantyzm, smutek. I właśnie z tą ekranizacją nie uniknie porównań obraz Luhrmanna.

– Kiedy skończyłem pracę nad „Moulin Rouge", wpadłem na jeden z moich szalonych pomysłów – mówi reżyser. – Postanowiłem odbyć podróż koleją transsyberyjską z Chin przez Rosję do Paryża. Zabrałem ze sobą kilka audiobooków. Włączyłem „Wielkiego Gatsby'ego", patrzyłem na syberyjski krajobraz za oknem i słuchałem. Do czwartej rano. Potem przespałem się chwilę i zacząłem słuchać dalej. Już wtedy wiedziałem, że to niesamowity materiał na film.

Od tamtego czasu upłynęło jednak 12 lat. W hollywoodzkich studiach bano się Luhrmanna. Ekranizacja „Wielkiego Gatsby'ego" kojarzyła się z klasycznym, gwiazdorskim kinem „z epoki", a tymczasem Australijczyk opowiadał o raperze Jayu Z i wizualnym szaleństwie 3D. Kilka studiów wycofało się. Wreszcie wszedł w produkcję Warner.

Powstał film, którego można było się spodziewać po reżyserze, który „Romea i Julię" nakręcił na plaży w Malibu. Jego „Wielki Gatsby" teoretycznie jest wierny powieści, choć narrator Nick Carraway opowiada historię swojej przyjaźni z Gatsbym nie widzowi, lecz psychiatrze, który leczy go z depresji. Jednak film przypomina komiks, a wrażenie to pogłębia jeszcze technika 3D.

Naciągana opowieść

Teoretycznie ta historia wielkiej miłości tajemniczego milionera Jaya Gatsby'ego do dziewczyny, która kiedyś, przez chwilę, odwzajemniła jego uczucie, już sama w sobie jest naciągana. Nawet sam Fitzgerald nie do końca wierzył, czy mogłaby się wydarzyć. Dziewczyna wyszła za mąż za najlepszą nowojorską partię, nie czekała na Jaya, bo „bogate panny nie wiążą się z biednymi mężczyznami".

Chłopak bez zaplecza, po I wojnie światowej zbija więc fortunę na niejasnych interesach (zapewne związanych z prohibicją) i kupuje na Long Island okazałą rezydencję. Z jej okien obserwuje dom ukochanej po drugiej stronie zatoki. I robi wszystko, by Daisy Buchanan odzyskać. Nic innego w jego życiu się nie liczy.

Jack Clayton wyczarował przed laty z tego materiału romantyczny melodramat. Piękny w każdym kadrze. Luhrmann świadomie dąży do kiczu. Pokazując szalone lata 20., ucieka od elegancji. Jego film jest pełen energii, ale też wulgarny.

Nowojorskie zabawy Toma Buchanana z kochanką to orgia w najgorszym stylu, pierwsze spotkanie po latach Gatsby'ego i Daisy odbywa się wśród białych i różowych kwiatów jak bazarowe dekoracje. Wielkie przyjęcia wydawane przez Gatsby'ego mają w sobie szaleństwo rodem nie z luksusowych rezydencji, lecz z lunaparku. Przerysowane są też społeczne podziały. Na stacji benzynowej, gdzie mieszka kochanka Toma Buchanana, bieda aż piszczy, a wszystko lepi się od brudu.

Mocne kino

Co jest po stronie plusów, skoro „Wielkiego Gatsby'ego" Claytona ogląda się już trudno? Jego czysty romantyzm mija się z dzisiejszym czasem. Luhrmann robi więc film mocny, znacznie bardziej współczesny. Opowiada nie tylko o miłości, lecz również o zdradzie, nielojalności, pustce popkultury. Akcentuje momenty, w których ujawnia się fałsz świata, o którym opowiada. No i ma wielki atut. To Leonardo DiCaprio – ten aktor potrafi dzisiaj zagrać wszystko. Jako Gatsby ma w sobie tajemnicę i determinację, ale też złość i porywczość, która wychodzi nagle, gdy zapomina o wyuczonych manierach i daje się ponieść emocjom. Ma też w sobie bardzo współczesną samotność i smutek zagubionego pokolenia.

Luhrmann współczesność adaptacji podkreśla na każdym kroku. Nawet ścieżkę dźwiękową tworzą raper Jay Z na przemian z Beyoncé. Krytyka amerykańskiego materializmu zamienia się tu w krytykę popkultury – powierzchownej, skupionej na konsumpcji i rozbuchanych ambicjach, niedoceniającej prawdziwych wartości. Jedyny sprawiedliwy ląduje z depresją u psychiatry. Mnie ten film mierzi i denerwuje. Nie widzę powodu, by bawiąc się 3D, przerabiać klasyczną powieść na komiks. Ale dzisiaj nawet Szekspira podaje się odbiorcy w obrazkowych wersjach.

Czarno-biały zdarty napis „Warner Bros" przypomina, że cofamy się do lat 20. poprzedniego wieku. Ale zaraz potem ekran zaczyna się mienić złotem i nabiera głębi. Nakręcony w 3D „Wielki Gatsby" Baza Luhrmanna przypomina lunapark. Wszystko tu świeci, błyska, tonie w jaskrawych barwach i topi się w konfetti.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 94% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów