Papusza Joanny i Krzysztofa Krauzów w Karlowych Warach

Joanna i Krzysztof Krauzowie nakręcili znakomity film o tragicznym losie romskiej poetki i cenie wolności - pisze Barbara Hollender z Karlowych Warów

Publikacja: 03.07.2013 11:46

Papusza (Jowita Budnik) i Jerzy Ficowski (Antoni Pawlicki)

Papusza (Jowita Budnik) i Jerzy Ficowski (Antoni Pawlicki)

Foto: materiały prasowe

Czekaliśmy na ten film kilka lat, ale warto było. Po projekcji długo nie mogłam dojść do siebie. „Papusza” jest dziełem niezwykłym, które wdziera się w podświadomość, wciąga bez reszty, nie pozwala na wystawianie łatwych cenzurek.

Na ekranie obrazek jak z dawnej, czarno-białej fotografii. Rok 1910. Malownicze miasteczko. Postać okutana w spódnicę do ziemi i grube chusty, wstaje z ławki i idzie kilka kroków. Zatrzymuje się przed sklepową wystawą. Patrzy na lalkę w koronkowej sukience. W szybie odbija się jej twarz. Smutna twarz dziecka. Za chwilę dziewczynka ruszy dalej, taszcząc przed sobą ogromny, ciężarny brzuch. W polu kapusty urodzi córeczkę. Da jej na imię Papusza, co po cygańsku znaczy lalka.

Przebłyski pamięci

Potem już jest rok 1971. Urzędniczka ministerialna wyciąga z więzienia starą kobietę, która siedzi za kradzież kury. Wiezie ją do Warszawy, na premierę romskiej opery „Pieśni Papuszy”. „To pomyłka. Nigdy nie pisałam żadnych wierszy” – zarzeka się kobieta. Zmuszona, usiądzie w pierwszym rzędzie krzeseł. Kiedy ze sceny rozlegną się pierwsze dźwięki muzyki, przymknie oczy.

Film Joanny i Krzysztofa Krauzów to przebłyski jej pamięci. Niezwykła opowieść o inności, o szukaniu własnej tożsamości, o przynależności do grupy i cenie za uprawianie sztuki, o wykluczeniu i klątwie, która może zawisnąć nad człowiekiem. Ale też o zdradzie i lojalności. O miłości. I o ginącym świecie. Jak z wiersza Papuszy: „Ulepiła jaskółka pod moim oknem gniazdo, jaskółka czarna jak Cyganeczka. Wskazywała nam dobre drogi. Zamieszkała w stajniach i domach. Zginęła w bagnach”.

Zobacz zwiastun filmu "Papusza"

– Postać Papuszy intrygowała nas od dawna – mówiła w Karlowych Warach Joanna Kos-Krauze. – Ale przez wiele lat szukaliśmy pomysłu. Nie chcieliśmy powielać cepeliowskich schematów: tabor, kolorowe życie, ognisko.

Łzy na policzkach

W luźno powiązanych ze sobą obrazach powracają chwile z życia cygańskiej poetki. Jak odpryski pamięci. Niechronologicznie. Dziewczynka na przekór romskiej tradycji, uczy się czytać, płacąc „nauczycielce” – sklepikarce kradzionymi kurami. W innej odsłonie łzy ciekną po policzkach, gdy rodzina szykuje ją do ślubu ze starym wujem, któremu została sprzedana. Ale są też chwile spędzone w drodze, sceny pogromu Cyganów w czasie II wojny. I krajobrazy. Rozległe pola, leśne obozowiska. I obskurne chałupy, w których kazała Cyganom osiedlać się władza ludowa.

Bronisława Wajs (Papusza) była pierwszą romską poetką, która zapisała swoje wiersze. Dzięki Jerzemu Ficowskiemu, który trafił do jej taboru w końcu lat 40. W jednej z pierwszych scen filmu przywozi go stroiciel harf. „Dał w mordę ubekowi. Jest na niego nakaz aresztowania. Trzeba go przechować” – mówi do Roma. Ficowski spędził z Cyganami dwa lata. To on namówił Papuszę do zapisywania wierszy, które rodziły się w jej głowie, przełożył je i zaniósł Tuwimowi, który doprowadził do publikacji w „Nowej Kulturze”.

Jednak Krauzowie nie zrobili filmu o triumfie. To opowieść o tęsknotach, niespełnieniach i tragedii. Ficowski napisał książkę „Cyganie polscy”. Po jej publikacji romska wspólnota wyklęła go. Ale i Papuszę, którą oskarżyła o zdradę i wynoszenie tajemnic. Spaliła kartki z niepublikowanymi wierszami i odchorowała swoje wykluczenie. Po latach powiedziała: „Gdybym nie nauczyła się czytać i pisać, byłabym szczęśliwsza”. Bo czuła się Cyganką, nie chciała żyć w Warszawie, nie przyjęła też stypendiów Ministerstwa Kultury. Jej życiem była romska wspólnota. Więc wiersze, które płynęły z duszy, stały się przekleństwem.

– To była wrażliwa osoba, z bogatym życiem wewnętrznym, niezłomna – powiedziała „Rz” grająca Papuszę Jowita Budnik. – A jednocześnie Cyganka, która mieszkała w lesie, kradła kury, urywała im łby i skubała je, nosiła drewno. Z jednej strony pełna duchowość i kruchość, z drugiej – kobieta, która przez całe życie zmagała się z biedą, nieszczęściem, odrzuceniem. Nawet funkcjonując w romskiej społeczności, zawsze była samotna. Sama pisała o sobie: „W lesie wyrosłam jak złoty krzak”.

– Papusza budzi emocje do tej pory. Część Romów ma świadomość, że dzięki niej powstało pewne świadectwo – ich kultury, ich czasów, ich poniewierki i świata, którego już nie ma. Ale są też Romowie, w których ona nadal budzi odruch pogardy i nienawiści – dodaje Joanna Kos-Krauze.

Pokochać obcego

„Papusza” jest też opowieścią o Ficowskim. Człowieku, który przygarnięty przez Cyganów, w książce chciał innym przybliżyć ich świat. Ale – chcąc nie chcąc – wykorzystał ich ujawniając sekrety. Uznali go za zdrajcę. Przeżywał to głęboko, a jednak gdy wyklęta Papusza przyjechała do niego do Warszawy z prośbą, by spalił książkę, krzyczał: „Papusza, to są tygodnie, miesiące mojej pracy!”

Ich wzajemna relacja jest narysowana delikatnie. Czy cygańska poetka kochała gadżo, czyli obcego? Wystarczy spojrzeć na lekko drgające kąciki ust Jowity Budnik, gdy Ficowski (Antoni Pawlicki) mówi jej, że się ożenił i ma córeczkę.

Ale jest też inna miłość w tym filmie – subtelnie narysowana relacja ze starym mężem, który ma do Papuszy żal za inność, ale przecież nie odwraca się od niej w najtrudniejszych chwilach.

Czarno-biała „Papusza” ma mnóstwo barw i odcieni. Jest też zdyscyplinowana formalnie. Zdjęcia Krzysztofa Ptaka i Wojciecha Staronia przypominają obrazy Brueghla, scenografia Anny Wunderlich, muzyka Jana Kantego Pawluśkiewicza, znakomite kreacje Budnik, Pawlickiego czy Zbigniewa Walerysia w roli męża – wszystko to tworzy fascynującą całość. Krauzowie zadbali też o prawdę filmu – w „Papuszy” występują autentyczni Romowie, rozmowy toczą się w romskim języku, idealnie zostały odtworzone cygańskie wozy, pięknie dobrane plenery.

Dla mnie ten mądry, pełen poezji, wolności i wielkich emocji film jest ciekawszą opowieścią o Romach niż obrazy Kusturicy czy Gattlifa. Tu, w Karlowych Warach, jest propozycją z zupełnie innej półki niż większość filmów, które dotąd oglądaliśmy w konkursie.

Na nasze ekrany film wejdzie w listopadzie.

Czekaliśmy na ten film kilka lat, ale warto było. Po projekcji długo nie mogłam dojść do siebie. „Papusza” jest dziełem niezwykłym, które wdziera się w podświadomość, wciąga bez reszty, nie pozwala na wystawianie łatwych cenzurek.

Na ekranie obrazek jak z dawnej, czarno-białej fotografii. Rok 1910. Malownicze miasteczko. Postać okutana w spódnicę do ziemi i grube chusty, wstaje z ławki i idzie kilka kroków. Zatrzymuje się przed sklepową wystawą. Patrzy na lalkę w koronkowej sukience. W szybie odbija się jej twarz. Smutna twarz dziecka. Za chwilę dziewczynka ruszy dalej, taszcząc przed sobą ogromny, ciężarny brzuch. W polu kapusty urodzi córeczkę. Da jej na imię Papusza, co po cygańsku znaczy lalka.

Pozostało 88% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu