Duński architekt, prof. Jan Gehl, przez ponad 40 lat badał ludzkie zachowania w mieście. Obserwował, jak dalece struktura współczesnej metropolii ingeruje w nasze życie. Zaczął od Kopenhagi, która w latach 60. ubiegłego wieku (a wtedy prof. Gehl uzyskał dyplom architekta) intensywnie się modernizowała.
Nikt wtedy nie myślał, że sposób budowy miasta wpływa na styl życia ludzi. Jan Gehl postanowił nie skupiać się tylko na samochodach i drogach jak to było dotąd w zwyczaju, ale przyjrzeć się też mieszkańcom w przestrzeni publicznej. Zaczął się zastanawiać co zrobić, by na ulicach i placach zaczęło tętnić życie, a ludzie traktowali te przestrzenie jako sobie przyjazne.
Okazało się, że więcej miejsc dla ludzi wzmaga ich aktywność społeczną. Przybywało więc deptaków i miejsc przeznaczonych dla pieszych. Powstało 350 km ścieżek rowerowych. Te doświadczenia zaowocowały nie tylko zmianami w Kopenhadze, ale i pierwszą książką Jana Gehla – „Życie między budynkami. Używanie przestrzeni publicznych", która opublikowana została w 1971 roku. Od tamtego czasu duński architekt konsekwentnie upowszechnia tezę, że najkorzystniejsze do życia dla człowieka są miasta o niskiej zabudowie, po których się chodzi i można się spotkać we wspólnej publicznej przestrzeni. Ważne jest też ograniczanie ruchu samochodowego.
Zmiany proponowane przez Gehla nie od razu wzbudzały entuzjazm polityków, a także samych mieszkańców. Ale dziś z jego rad korzystają gospodarze największych metropolii całego świata – od Nowego Jorku poprzez Melbourne, aż po Moskwę. Twórcy filmu pokazują zmienione przez koncepcję Gehla miasta. Ciekawe, że współpracujący z nim architekci zawsze odwołują się do potrzeb mieszkańców, ich oczekiwań. I je realizują w swoich planach.
- Planowanie z myślą o ludziach niewiele kosztuje – twierdzi prof. Jan Gehl.