Joanna Łapińska: Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni zyskuje nową energię

Wojna jest tuż obok. Dziwne by było, gdyby polscy filmowcy na nią nie zareagowali – mówi Joanna Łapińska, dyrektorka artystyczna 49. Festiwalu Polskich Filmów w Gdyni, który rozpoczyna się 23 września.

Publikacja: 23.09.2024 04:30

Joanna Łapińska, dyrektorka artystyczna Festiwalu Polskich Filmów w Gdyni

Joanna Łapińska, dyrektorka artystyczna Festiwalu Polskich Filmów w Gdyni

Foto: mat. pras

To druga edycja festiwalu, podczas której pełni pani funkcję dyrektorki artystycznej. Co najważniejszego wyniosła pani z pierwszej? 

Przekonałam się, że nawet jeśli jest trudno, to trzeba próbować, działać. Wiedziałam, że trafiłam do organizacji o bardzo ustalonej strukturze i szybko wielu nowych rzeczy nie będę w stanie wprowadzić. Ale ważne są nawet niewielkie zmiany. Miałam za sobą doświadczenie szefowania sekcji Gdynia Industry, jednak na stanowisku dyrektorki artystycznej mogłam przyjrzeć się obszarom, których wcześniej nie znałam. Zbierałam informacje, sprawdzałam i przecedzałam pomysły tak, aby dać festiwalowi nową energię.

Co się więc zmienia w tym roku? 

Usunęliśmy Konkurs Filmów Mikrobudżetowych i – obok Konkursu Głównego – wprowadziliśmy Konkurs Perspektywy. Niektóre nagrody staną się wyróżnieniami przyznawanymi w systemie cross-section, czyli filmom z obu konkursów. Tak będzie na przykład – na wzór choćby Camera d’Or w Cannes – przyznawana nagroda dla pierwszego lub drugiego filmu. Zadecyduje o niej osobne jury. Cieszy mnie to bardzo, bo to dawanie nowych szans filmom prezentowanym na festiwalu.

Czytaj więcej

Grzegorz Łoszewski: Jako środowisko twórcze tkwimy w sytuacji podobnej do tej z PRL

W konkursie głównym znalazło się 16 filmów. Za połową z nich stoją młodzi twórcy.

Wreszcie! To jest zasługa polskiego kina. Nowe głosy znów stają się bardzo interesujące. Pamiętam lata 2015–2016, gdy debiuty też stanowiły połowę konkursu głównego, a nawet go wygrywały. Potem bywało gorzej, do tego pokazywane przez kilka lat bez żadnej selekcji tzw. mikrobudżety traktowane były trochę jak filmy gorszej kategorii. Tymczasem, jeśli przy bardzo niskich nakładach finansowych debiutant jest w stanie zrobić mocne kino, trzeba je wspierać. Już w tym roku do konkursu głównego zakwalifikowane zostały dwie produkcje mikrobudżetowe: „Utrata równowagi” Korka Bojanowskiego i „Pod szarym niebem” Mary Tamkovich. O Złote Lwy będzie walczyło też kilka innych debiutów, w Perspektywach znalazły się kolejne „młode filmy”. A jest jeszcze przecież konkurs filmów krótkometrażowych. Zgłoszono do niego prawie 140 krótkich fabuł, wybraliśmy 29.

Autorzy trzech tytułów z konkursu głównego mierzą się z wojną w Ukrainie.

Ta wojna jest tuż obok. Dziwne by było, gdyby polscy filmowcy na nią nie zareagowali. Każdy z tych obrazów jest przy tym inny. Z kolei o sytuacji na Białorusi opowiada Mara Tamkovich w filmie opartym na prawdziwej historii małżeństwa tamtejszych dziennikarzy. No i można będzie w Gdyni obejrzeć „Zieloną granicę” Agnieszki Holland.

Zarówno Agnieszka Holland, jak i autorzy „Kobiety z…” Małgorzata Szumowska i Michał Englert odnieśli sukcesy za granicą. Ich filmów nie było w konkursie w roku ubiegłym. Teraz gdyńska promocja nie jest im tak potrzebna.

W ubiegłym roku te filmy nie zostały przez producentów zgłoszone. Bardzo ich brakowało. Bez nich dyskusje o polskim kinie były ciekawe, ale niepełne. Teraz pojawią się one w konkursie. Podobnie jak na przykład „Biała odwaga” Marcina Koszałki, która kinową premierę miała kilka miesięcy temu.

Jakiego rodzaju filmy znalazły się w Perspektywach?

Mam dwa marzenia. Jedno to dobre polskie kino

Joanna Łapińska

Świadomie zrezygnowaliśmy tu z jakichkolwiek ograniczeń. Ma ona po prostu poszerzyć spojrzenie na polskie kino. Są tu obrazy osobiste i delikatne, jak „Innego końca nie będzie” Moniki Majorek, ale też filmy, które zabierają nas w rejony kina gatunkowego, jak „Cisza nocna” Bartosza Kowalskiego czy „Dla waszego dobra” Ireneusza Grzyba. Zupełnie inne rejony kina pokazują szybko prowadzona, rozedrgana „Moja strona Wisły” Marka Kossakowskiego czy „Próba łuku” Łukasza Barczyka, który wraca do Gdyni po wielu latach nieobecności.

W ubiegłym roku pojawiła się na festiwalu Mistrzowska Piątka. I chyba się przyjęła.

Rok temu była naszym dużym sukcesem. Każdy pokaz w Mistrzowskiej Piątce to także wyjątkowe spotkanie. Oglądamy filmy wybrane przez zaproszonych filmowców i filmowczynie. Słuchajmy ich często osobistych historii. W tym roku zaproszenie do sekcji przyjęli Wojciech Marczewski, Andrzej Seweryn, Olga Chajdas, Małgorzata Zajączkowska i Mariusz Włodarski. Dwoje reżyserów, dwoje aktorów, producent. To będą rozmowy o nich, o tym, jakimi są kinomanami i jak widzą świat.

Co jeszcze pani szczególnie poleca?

Zaplanowaliśmy wiele wydarzeń. Z pewnością jedną z ważnych imprez branżowych będzie tegoroczna nowość, Gdynia Campus – ambitny projekt, do którego zaprosiliśmy szkoły i wydziały filmowe z całej Polski. Z ich studentami wypracowaliśmy program tego wydarzenia. Cieszy mnie też panel o różnorodności i inkluzywności, przy którym współpracujemy z Europejską Akademią Filmową. A skoro dokładnie 100 lat temu została wydana „X Muza” Karola Irzykowskiego, potraktowaliśmy to jako punkt wyjścia do dyskusji o drodze krytyki filmowej, jej dzisiejszej kondycji. Pokażemy film „Portier z hotelu Atlantyk”, który Irzykowski bardzo wysoko cenił. Poza tym razem z Fipresci przygotowujemy specjalny pokaz, podczas którego krytyczka Marina Fabbri zaprezentuje jeden z najważniejszych dla niej polskich filmów, „Amatora” Krzysztofa Kieślowskiego. Rozmowę z nią poprowadzi Paola Casella, wiceprezydentka Fipresci. Zadbaliśmy więc, aby program był różnorodny.

Czego więc pani życzyć tuż przed otwarciem festiwalu?

Mam dwa marzenia. Jedno to dobre polskie kino – wtedy festiwal jest żywy, barwny, wzbudza pozytywne emocje. No i chciałabym, żeby najbliższe dni były intensywne, wartościowe. Żebyśmy oglądali filmy, rozmawiali o nich, a przez ich pryzmat o świecie wokół nas. Tego nam i festiwalowi życzę – uważności na świat.

To druga edycja festiwalu, podczas której pełni pani funkcję dyrektorki artystycznej. Co najważniejszego wyniosła pani z pierwszej? 

Przekonałam się, że nawet jeśli jest trudno, to trzeba próbować, działać. Wiedziałam, że trafiłam do organizacji o bardzo ustalonej strukturze i szybko wielu nowych rzeczy nie będę w stanie wprowadzić. Ale ważne są nawet niewielkie zmiany. Miałam za sobą doświadczenie szefowania sekcji Gdynia Industry, jednak na stanowisku dyrektorki artystycznej mogłam przyjrzeć się obszarom, których wcześniej nie znałam. Zbierałam informacje, sprawdzałam i przecedzałam pomysły tak, aby dać festiwalowi nową energię.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Film
Daniel Day-Lewis powróci na ekran. Zagra w debiutanckim filmie swojego syna
Film
Słaby Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Złote Lwy dla Agnieszki Holland
Film
Platynowe Lwy dla Wojciecha Marczewskiego
Film
Festiwal filmowy w Gdyni. Znamy laureata Złotych Lwów