Reklama

Festiwal filmowy. Sokołowsko pamięta o Krzysztofie Kieślowskim

W Sokołowsku, w którym w młodości mieszkał i dorastał Krzysztof Kieślowski, zaczyna się kolejny międzynarodowy festiwal „Hommage a Kieślowski”. Potrwa do 25 sierpnia.

Publikacja: 23.08.2024 04:30

Grażyna Szapołowska i Jerzy Radziwiłowicz w filmie „Bez końca” Krzysztofa Kieślowskiego z 1984 r.

Bez końca, film Krzystzofa Kieślowskiego

Grażyna Szapołowska i Jerzy Radziwiłowicz w filmie „Bez końca” Krzysztofa Kieślowskiego z 1984 r.

Foto: mat. pras.

Trudno uwierzyć, że Krzysztofa Kieślowskiego nie ma już 28 lat. W dzisiejszym świecie bardzo brakuje jego wrażliwości, jego wiary w podstawowe wartości, jego uważnego spojrzenia. Był niezwykłym artystą, choć zawsze starał się być bardzo zwykły. Okulary, koszula w kratę, nieodłączny papieros w dłoni. Wrośnięty w polskość, potrafił przemówić językiem zrozumiałym dla widzów w różnych zakątkach świata.

Trafił w nastrój końca XX wieku, zasiał w ludziach niepokój, przypomniał kilka podstawowych pytań, na które każdy musi sobie sam udzielić odpowiedzi. I, co najważniejsze, zrobił to z pozycji człowieka tak samo zagubionego w labiryntach współczesności jak każdy z widzów zasiadających w kinie. 

 Tegoroczne hasło festiwalu: „Musimy sobie pomagać”

Od 14 lat (z przerwą w czasie pandemii) w Sokołowsku na Dolnym Śląsku odbywa się festiwal „Hommage a Kieślowski”. W tym roku jego hasło brzmi „Musimy sobie pomagać”. W ciągu trzech dni  – od 23 do 25 sierpnia – w głównej sekcji tegorocznego festiwalu organizatorzy pokażą trzy filmy: „Bez końca” (1985), „Prześwietlenie” (1974) i „Gadające głowy” (1980). W pierwszym z nich artysta uciekł w metafizykę, duchowi zmarłego męża każąc opiekować się żoną, a w tle tej historii były polityczne gry stanu wojennego. Ten film zapoczątkował współpracę reżysera z adwokatem Krzysztofem Piesiewiczem. Odtąd stali się nierozłączni. Razem napisali scenariusze „Dekalogu” i wszystkich następnych filmów Kieślowskiego.

– Minęło 40 lat od czasu, gdy ten film powstawał, a wciąż wydaje się bardzo ważny – mówi dyrektorka artystyczna festiwalu Diana Dąbrowska.

Organizatorzy przypomną też dwa dokumenty. W „Gadających głowach” Krzysztof Kieślowski zadawał ludziom w różnym wieku, pochodzącym z różnych klas społecznych i środowisk te same cztery pytania: W którym roku się urodziłeś? Kim jesteś? Co jest dla ciebie najważniejsze? Czego byś chciał, czego oczekujesz od przyszłości? Powstał zbiorowy portret Polaków żyjących na przełomie lat 70. i 80., film bardzo wiele mówiący o Polsce tamtego czasu.

Reklama
Reklama

Czterdzieści przeprowadzek Krzysztofa Kieślowskiego

I wreszcie „Prześwietlenie”. Przed laty Krzysztof Kieślowski opowiadał mi o swoim dzieciństwie: – Moja młodość nie była szczególnie trudna. Wszystkim wtedy było ciężko. Nam może trochę bardziej niż innym, bo ojciec miał gruźlicę i nie mógł pracować. Jeździliśmy od miasteczka do miasteczka, od sanatorium do sanatorium. Nigdzie nie zatrzymywaliśmy się dłużej. Kiedyś policzyłem, że do 14. roku życia zdążyłem się przeprowadzić 40 razy. To oznaczało kupę czasu spędzonego w pociągach i na ciężarówkach, którymi przewoziło się meble. Także brak przyjaciół i poczucia stabilizacji. Zwłaszcza że też miałem chore płuca i sporo czasu spędziłem sam, z daleka od rodziców.

Właśnie tutaj oraz w okolicach gminy Mieroszów zostały zrealizowane zdjęcia do „Prześwietlenia”

Wśród miejsc, do których Kieślowski trafił, było też Sokołowsko. I właśnie tutaj oraz w okolicach gminy Mieroszów zostały zrealizowane zdjęcia do „Prześwietlenia”. Kieślowski sportretował ludzi chorych na gruźlicę, żyjących z dala od bliskich, marzących o powrocie do domów. Wyrzuconych na margines życia, niepewnych jutra.

Wspominając Jerzego Stuhra

Podczas tegorocznego festiwalu będzie też sekcja specjalna „Hommage a Stuhr”. Zmarły niedawno artysta był jednym z ulubionych aktorów Kieślowskiego. A w 2000 r., cztery lata po śmierci reżysera, na podstawie jego dawnego, niezrealizowanego pomysłu nakręcił „Duże zwierzę” – o wolności, prawie do inności, do własnych gustów i upodobań, do kochania tego, co się kocha, a nie tego, co kochać wypada. I o tym, że nie wszystko w życiu jest na sprzedaż.

Historię urzędnika z małego prowincjonalnego miasteczka, do którego ogródka przychodzi pewnego dnia zostawiony przez cyrk wielbłąd, wymyślił Kazimierz Orłoś. Krzysztof Kieślowski składał projekt „Dużego zwierzęcia” w telewizji, ale w tamtym czasie wielbłąd na polskiej prowincji wydał się decydentom podejrzany. Już po śmierci reżysera szef zespołu Perspektywa Janusz Morgenstern znalazł napisany w 1974 r. treatment w Muzeum Kinematografii we Frankfurcie. Chciał, by ten film zrobił Jerzy Stuhr.  Tak naprawdę to były cztery kartki. Resztę wymyślił aktor, zaś operator Paweł Edelman postanowił, że „Duże zwierzę” będzie czarno-białe. 

Czytaj więcej

Pożegnanie Jerzego Stuhra
Reklama
Reklama

Jerzy Stuhr sam zagrał skromnego urzędnika, który przyjmuje do swojego życia zostawione przez cyrk „duże zwierzę”. Nie chce na nim robić interesu. Kocha je. Karmi marchewką, wyprowadza na spacer do lasu, gra mu na klarnecie, opowiada o wolności. Co jednak może w zamkniętej, nijakiej społeczności wzbudzić więcej agresji niż inność? Więc widzimy tylko coraz smutniejsze oczy wielbłąda, który też przecież kocha i dla swojego opiekuna nie chce być ciężarem.

– Chciałem więc zrobić film o tolerancji. Ale potem wyszło mi coś o inności. I miłości – powiedział mi kiedyś Jerzy Stuhr.

Ester Krumbachová to postać mało znana

W tegorocznej edycji festiwalu znalazły się też dodatkowe sekcje, m.in. ta poświęcona Ester Krumbachovej. – To postać dla kina ważna, a mało znana. Matka chrzestna czechosłowackiej Nowej Fali. W Sokołowsku pokażemy jedyny film, który sama wyreżyserowała – „Zabójstwo inżyniera Czarta” – mówi Diana Dąbrowska.

Dyrektorka artystyczna poleca też sekcje zebrane pod hasłem „Musimy sobie pomagać”, w szczególności „Opowieści z lasu”, gdzie znalazły się filmy czterech reżyserek: Agnieszki Holland („Zielona granica”), Kasi Smutniak („Mur”), Lidii Dudy („Las”) oraz Agnieszki Zwiefki („Drzewa milczą”).

W tym roku do Sokołowska przyjadą m.in.: Artur Barciś, Magdalena Dipont, Małgorzata Imielska, Maria Pakulnis, Jacek Petrycki, Jerzy Radziwiłowicz, Piotr Stasik

Będą też „Bohaterowie codzienności”, gdzie wróci m.in. „Musimy sobie pomagać” Jana  Hřebejka (2000) czy „Opowieści o kobiecej sile”, a także dokument Małgorzaty Imielskiej „Posłuchaj, co chce ci powiedzieć”. Dotrą do Sokołowska echa wojen – „Skąd dokąd” Macieja Hameli oraz „Pomarańcza z Jaffy” Mohammeda Almughanniego. A w sekcji „Pejzaże życia/pejzaże sztuki” znalazł się „Anselm” Wima Wendersa 

Reklama
Reklama

W tym roku do Sokołowska przyjadą m.in.: Artur Barciś, Magdalena Dipont, Małgorzata Imielska, Maria Pakulnis, Jacek Petrycki, Jerzy Radziwiłowicz, Piotr Stasik.

Krzysztof Kieślowski mawiał, że nie jest po to, żeby wiedzieć, lecz po to, żeby nie wiedzieć. Dziś jego filmy wciąż niosą ważne pytania.

Film
Oscary 2026: Krótkie listy ogłoszone. Nie ma „Franza Kafki”
Film
USA: Aktor i reżyser Rob Reiner zamordowany we własnym domu
Film
Nie żyje Peter Greene, Zed z „Pulp Fiction”
Film
Jak zagra Trump w sprawie przejęcia Warner Bros. Discovery przez Netflix?
Film
„Jedna bitwa po drugiej” z 9 nominacjami Złotych Globów. W grze Stone i Roberts
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama