W 1971 roku Dann O’Neal wydał undergroundowy komiks „Air Pirates Funnies”, w którym bohater dziecięcej wyobraźni Myszka Miki przemycała narkotyki i uprawiała seks oralny z Minnie. Wytwórnia Disneya pozwała O’Neala za naruszenie praw autorskich i po ośmiu latach procesu został on skazany na niebotyczne odszkodowanie, którego nie był w stanie zapłacić. Chcąc uniknąć więzienia, poszedł na ugodę z Disneyem. Miał nigdy więcej nie wykorzystać wizerunku słynnej myszki. Złamanie umowy oznaczało karę w wysokości 200 tysięcy dolarów i rok więzienia.
Dann O’Neal nie miał wyboru: dotrzymał umowy. Ale od 1 stycznia 2024 roku 81-letni autor będzie mógł sobie robić z myszką, co tylko będzie chciał. Podobnie jak wszyscy. Od tej pory bowiem Miki i Minnie przejdą do domeny publicznej. Disney nie będzie już miał wyłącznych praw autorskich do najwcześniejszych wersji postaci. Rysownicy, filmowcy, powieściopisarze, autorzy piosenek będą mogli zrobić z nimi, co chcą.
95 lat po swoim debiucie w filmie krótkometrażowym „Parowcu Willie”, Myszka Miki nie jest już niczyją własnością. W tym samym czasie przestają obowiązywać prawa autorskie do innych dzieł, które powstały w 1929 roku, m.in. „Kochanka Lady Chatterley” D.H. Lawrence’a, „Na Zachodzie bez zmian” Remarque’a, „Człowieka z kamerą” Bustera Keatona.
Niemal do końca XX wieku roku autorzy zachowywali w USA prawa do swoich dzieł przez 75 lat, w 1998 roku Kongres przedłużył ten okres do 95 lat. Dlatego przez dwadzieścia lat panowała w tym względzie cisza. Od 2019 roku znów do domeny publicznej zaczęły przechodzić kolejne dzieła i bohaterowie, m.in. „Wielki Gatsby’”, „Błękitna rapsodia”, a także Kubuś Puchatek.
I zaczęło się. Na przykład już w styczniu 2021 na Amazonie pojawiły się takie tytuły jak „The Great Gatsby Undead”, a potem „The Great Gatsby and the Zombies”. Zaś w mijającym roku do kin trafił koszmarny slasher „Kubuś Puchatek: Krew i miód”. Po wygaśnięciu praw Disneya do książki Milne’a, każdy może wykorzystywać bohaterów kolejnych pokoleńdzieci na kilku kontynentach. Frake-Waterfield cynicznie zaproponował film pełen gwałtu, krwi, trupów. I sięgnął dna. Nie chodzi nawet o „zbezczeszczenie” kultowej opowieści, lecz o poziom scenariusza, realizacji, kiepskie aktorstwo i koszmarny seksizm. Slasher z sympatycznym kiedyś Puchatkiem zamienionym w mordercę zyskał okropne recenzje i padł, zarabiając w kinach świata zaledwie 5 milionów dolarów.