— Gdy wyszedłem z samolotu, stewardessa zaprowadziła mnie do pomieszczenia, które wyglądało jak salon dla VIP-ów — opowiada Roman Polański. — Trzej mężczyźni stali tam i przyglądali mi się. Podeszli. Pomyślałem: „Pewnie dziennikarze”. Jeden z nich pokazał mi policyjne ID i powiedział: „Jest pan aresztowany”. Czułem się jakoś na luzie. Sam się sobie dziwiłem.
Ale potem przyszło 10 trudnych tygodni w celi. Łóżko, stolik, małe okienko. Najgorsze, najboleśniejsze były odwiedziny dzieci. I wreszcie zwolnienie, droga do Gstaad, gdzie górski dom stał się jego więzieniem na kolejnych kilka miesięcy.
Wojenne wspomnienia Polańskiego
W czasie rozmowy Roman Polański sięgnął pamięcią najgłębiej, jak potrafił. Pierwsze lata życia spędzone w Paryżu? Ruchome schody do metra. Pierwsze wspomnienie polskie? Kraków, a potem już bomby spadające na Warszawę, gdzie rodzina przeniosła się tuż przed 1939 rokiem. Miał wtedy 6 lat.
Opowieść o wojennych losach jest wstrząsająca. Najpierw opaski z gwiazdą Dawida na rękawach. „Bo jesteśmy Żydami” — tłumaczyli rodzice. „Nie wiedziałem nawet, co to znaczy” — mówi Polański. Chwila, gdy ojciec powiedział mu, że Niemcy zabrali matkę. Potem ta, gdy zobaczył go w kolumnie prowadzonej przez żołnierzy, a on tylko krzyknął: „Zjeżdżaj stąd!” I wreszcie, gdy ojciec wrócił z obozu. Tylko on. Po latach, gdy zaprosił go z drugą żoną do Gstaad, zastał go w hotelu roztrzęsionego, płaczącego. Z radia płynęły słowa piosenki „O, mein Papa”. Ta piosenka rozbrzmiewała w obozie, gdy Niemcy wyprowadzali do gazu dzieci. Rany wyniesione z wojny otwierały się nawet po pół wieku. Zapamiętane z życia sceny Bouzereau odnajduje w filmach artysty.
W dokumencie Bouzereau Roman Polański opowiada o swojej drodze twórczej: o wizycie w radiu, dzięki której zaczął występować, przedstawieniu „Syn pułku”, nieudanych egzaminach na wydział aktorski, roli w „Pokoleniu” Wajdy, studiach reżyserskich, sukcesie „Noża w wodzie”, współpracy z Brachem, wreszcie „Dziecku Rosemary”, „Chinatown” – wielkim sukcesie, który jednak nie przyniósł Polsńskiemu Oscara, o karierze amerykańskiej i małżeństwie z Sharon Tate.
Na ekranie urzekającej urody blondynka. „To było zbyt piękne, żeby było prawdziwe” — mówi Polański. Opowiada o powrocie Sharon Tate z Europy do Ameryki. Chcieli, żeby ich dziecko urodziło się w Stanach. Była w ósmym miesiącu ciąży, nie mogła lecieć samolotem. Odprowadził ją na statek.