Od 40-latkowej imprezy, a raczej orgii Franka Czułkowskiego, pseudo Czuły, „Warszawianka” się zaczyna.
Bawi się Warszawka i najmłodsze pokolenie widzów zakrzyknie pewnie „sztos!”, z zachwytem oglądając ekranizację scenariusza Jakuba Żulczyka, który ma już na koncie ponad pół miliona sprzedanych książek. W tym 300 tysięcy zekranizowanego „Ślępnąc od świateł”. A także znaczące dla wielu uniewinnienie po procesie, gdy dosadnie („debil”) nazwał Andrzeja Dudę, kiedy prezydent czaił się z gratulacjami dla Joe Bidena.
Czytaj więcej
Serial z Borysem Szycem w roli głównej „Warszawianka” na podstawie scenariusza Jakuba Żulczyka z...
Dziadersi lub – by nie kokietować wiekiem – wychowani na „Czterdziestolatku”, i ceniący ten jeden z lepszych polskich seriali, mogą też zobaczyć w „Warszawiance” poza ściechami koki wciąganej ze smartfonów (to w serialach jest już nudne jak socrealizm) przewrotną kontynuację produkcji Jerzego Gruzy i Krzysztofa Teodora Teoplitza.
Doktor swingers
To, że przez pół wieku świat wykonał fikołka i stanął na głowie – widać gołym okiem. W „Czterdziestolatku” oglądaliśmy rodzinę niezbyt rozgarniętego, jednak na tle peerelowskiej nomenklatury w sumie sympatycznego, normalsa i jego rodzinę, przez pryzmat zaś inwestycji Gierka, budowę Trasy Łazienkowskiej i Dworca Centralnego, trendy, mody i absurdy czasów poluzowanego komunizmu, który osiągał poziom śmieszności drobnomieszczaństwa, z jakim kiedyś rzekomo walczył.