Na północy Europy. Nowości na ekranach kin

W tym tygodniu wchodzą na ekrany dwa filmy skandynawskie: szwedzki „W trójkącie” Rubena Ostlunda i islandzko-duński „Godland” Hlynura Palmasona. Zupełnie inne, ale oba diagnozujące społeczne relacje

Publikacja: 06.01.2023 14:05

Godland

Godland

Foto: materiały prasowe

Godland

Reż.: Hlynur Palmason

Wyk.: Elliott Crosset Hove, Ingvar Sigurðsson, Vic Carmen Sonne, 

Na Islandii znaleziono skrzynię z siedmioma zdjęciami kolodionowymi wykonanymi dwa wieku temu przez pastora. Były to pierwsze obrazy południowo-wschodniego wybrzeża wyspy. I to one podobno zainspirowały Hlynura Palmasona do zrobienia „Godland”.

Jest koniec XIX wieku. Lucas, luterański duński ksiądz, dostaje specjalną misję: na kolonizowanej przez Duńczyków Islandii zbudować luterański kościół i założyć parafię. Przybywa więc na wyspę. Wynajmuje przewodnika, którym ma go przeprowazdić przez śnieżne pustkowie na południowo-wschodnie wybrzeże. Ktoś go potem spyta Lucasa dlaczego przedsięwziął trudną podróż przez ląd zamiast po prostu przypłynąć do tej części wyspy. Ksiądz odpowie, że chciał poznać świat, w jakim miał żyć i pracować.

Ta droga nie będzie łatwa. Nie tylko z powodu przedzierania się przez nieprzyjazną, groźną przyrodę. Coraz trudniejsza okaże się relacja między Lucasem a mocnym, szorstkim przewodnikiem Ragnarem. Potężnie utrudniona przez brak kontaktu językowego i kompletnie inne temperamenty o osobowości. To konflikt stylów bycia, wartości, kultury, poczucia wyższości i władzy. Także konflikt między tubylcem a kolonizatorem. Między ludźmi inaczej odczuwającymi i mówiącymi innymi językami. Nie przez przypadek Palmason tytuł filmy umieszcza w czołówce w dwóch językach: po duńsku i islandzku. Nie lepiej jest, gdy Lucas dociera do celu i musi ułożyć sobie życie z miejscową społecznością, zapomina o radzie, jaką dostał od biskupa: żeby misja się udała musi zrozumieć miejscowych i ich zwyczaje.

„Godland” to opowieść o ludziach, o społecznych relacjach, ale też o wierze, Bogu, zderzeniu się z tym, co nieodgadnione. O tym, co w człowieku najlepsze i najgorsze. Jak z tej spowiedzi: „Nie ucieknę od przemocy, nie jestem zwierzęciem. Raz nasikałem komuś do wody. Raz zaśmiałem się z czyjejś krzywdy. Zachowywałem się samolubnie i tchórzliwie. Niemal bez ustanku mam brudne myśli. Pozwoliłem człowiekowi zginąć, choć mogłem go uratować. Gówno wiem, boję się Boga

Zabiłem twojego konia”.

Film autora „Białego, białego dnia” krytycy porównują do dzieł Bressona, Bergmana, Dreyera. Ale tak naprawdę Palmason ma swój własny styl. Można go lubić lub nie. Jednych jego „Godland” wciągnie, innych znuży. Ale na pewno jest to artysta, obok którego nie da się przejść obojętnie.

W trójkącie

Reż.: Ruben Ostlund.

Wyk.: Charbli Dean, Harris Dickinson, Woody Harrelson, Dolly de Leon

W trójkącie” Rubena Ostlunda to jeden z najbardziej utytułowanych filmów ostatniego roku. Ma canneńską Złotą Palmę, cztery Europejskie Nagrody Filmowe: dla najlepszego filmu, za reżyserię, scenariusz i główną rolę męską, ma też nominację do Złotego Globu w kategorii najlepszej komedii.

Luksusowym statkiem wycieczkowym podróżują super-bogaci ludzie. Od rosyjskiego oligarchy z żoną i kochanką czy brytyjskich handlarzy bronią zaczynając, na sławach modelingu kończąc. Pozwalają sobie na wszusyko, a załoga bez słowa zaspakają każdą ich zachciankę. Tak jest dopóki sztorm nie doprowadza do tragedii. Statek tonie, a garstka rozbitkow trafia na bezludną, jak by się wydawało, wyspę. Tu całkowicie zmienia się hierarchia społeczna. Tylko sprzątaczka ze staku potrafi sobie poradzić w trudnych warunkach. I wykorzysta to, podporządkowując sobie grupę niedawnych gości.

W trójkącie” to satyra społeczna. Ostlund powołuje się na Bunuela, którego uwielbia i rzeczywiście w czasie projekcji można pomyśleć o „Aniele zagłady”. Mam jednak wrażenie, że Szwed, autor bardziej finezyjnych propozycji jak „Gra” czy „The Square”, tym razem szyje swoją opowieść bardzo grubymi nićmi. Jego film nie ma w sobie finezji. Krytyka jest łopatologiczna, mało wyszukana. Diagnoza stanu współczesnych, zachodnich społeczeństw dość prymitywna.

Zwracali na to uwagę liczący się krytycy „Guardiana” czy „New York Times’a”. A jednak „W trójkącie” idzie przez filmowy świat z ogromnym sukcesem. Dziś wymieniany jest w gronie kandydatów do Oscara, nawet w kategorii najlepszego filmu roku. Może potrzebujemy łopatologicznie podanych prawd?

Godland

Reż.: Hlynur Palmason

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
„Ród Smoka”, czyli „oko za oko, syn za syna” w drugim sezonie
Film
Polska wieś pokazana bez sentymentów. Grzegorz Dębowski wygrywa debiuty w Koszalinie
Film
Koszaliński Złoty Jantar dla „Tyle co nic” Grzegorza Dębowskiego
Film
Rekomendacje filmowe na weekend: Inni w nas i wokół nas
Akcje Specjalne
Mapa drogowa do neutralności klimatycznej
Film
„Królestwo zwierząt” Thomasa Cailleya: Ludzie mutują jak po pandemii
Materiał partnera
Największe kino plenerowe w Polsce powraca